~Alex~
Czułam się jakby przez moją głowę przebiegło stado rozdrażnionych słoni. Pulsująca krew w mojej głowie była nie do zniesienia, co nie wspomnę o zawirowaniach obrazu za każdym razem gdy tylko otwierałam oczy. Jednak najdziwniejsze było co innego. Obudziłam się w zupełnie obcym dla mnie pomieszczeniu, którego nie przypominałam sobie u Pauline w domu. Leżałam w dużym łożu małżeńskim, przykryta byłam puchową kołdrą w kolorze błękitu. Po obu stronach łóżka znajdowały się szafki nocne, które samym swoim wyglądem robiły wrażenie, nawet nie chciałam wiedzieć ile taka jedna mogła kosztować. Wszystkie ściany były pomalowane na jasny odcień brązu a na przeciwko "mojego" łóżka był zamontowany elektryczny kominek. Gdzie ja do cholery jestem? - mruknęłam pod nosem. Stawiając jedną nogę na podłodze poczułam, że jest strasznie zimna, pewnie wykonana z marmuru czy innego równie drogiego kamienia. Nie chciałam tego roztrząsać. Interesowało mnie jedynie co robię w tym miejscu i czyj jest ten pokój, jeśli pokojem mogę go nazwać. Usiadłam na brzegu łóżka. Trudno było mi jeszcze utrzymać pionową postawę ciała. Nagle usłyszałam pukanie.
-Hmm, proszę?
-Hej, mam nadzieję, że Cię nie obudziłem, myślałem, że jeszcze będziesz spała, chciałem Ci tylko przynieść tabletki na ból głowy i wodę do popicia.
-Emm, dzięki. - nic więcej nie mogłam z siebie wydusić, byłam przestraszona, bo nie wiedziałam kim był ten koleś i co ja u niego robiłam.
-Tak w ogóle jestem Louis - chłopak podał mi swoją dłoń. Była zimna i strasznie blada, zresztą jak on cały. Wyglądał jak porcelanowa lalka, taka, którą mama w dzieciństwie kupowała mi na rynku. Wtedy były bardzo modne.
-Jestem Alex, mogę wiedzieć gdzie mnie znalazłeś i dlaczego mnie tu przytargałeś? - na odpowiedzieć nie musiałam długo czekać.
-Wczoraj razem z Pauline nieźle zabalowałyście, razem z Harrym, Liamem, Niallem i Zaynem zabraliśmy Was do nas żebyście się spokojnie wyspały.
-Dlaczego nie zawieźliście nas do domu? Ejj, powiedziałeś Zayn? Czyżby w końcu zainteresował się swoją przyjaciółką?
-Chciał jej tylko pomóc. Przecież nie była dla niego byle kim, a do domu Was nie zawieźliśmy, bo wiadomo jakie głupoty przychodzą pijanym ludziom do głowy, a tak to mieliśmy Was na oku.
Miło z jego strony. Był bardzo sympatyczny i uprzejmy. Dopiero gdy chłopak miał zamiar wychodzić zauważyłam, że siedzę w samych gaciach i o wiele za dużej koszulce, która sięgała mi prawie do kolan. Ale wstyd!
-To ja już wyjdę a Ty pójdź się odświeżyć, łazienkę masz za drzwiami koło kominka. Twoje ubrania leżą na umywalce. Jak skończysz przyjdź na śniadanie, czekamy tam na Ciebie wszyscy.
Po tych słowach chłopak uśmiechnął się przyjaźnie i opuścił pomieszczenie. Miał coś takiego w sobie, co nie pozwalało mi oderwać od niego wzroku. Przypominał trochę Zayna. Ciekawe jak wyglądała tamta trójka.
No nic, musiałam w końcu się jakoś ogarnąć. Poszłam do łazienki jak zalecił mi Louis. Czyżby coś sugerował mówiąc, że mam się iść odświeżyć? Aż tak ode mnie śmierdziało? Wolałabym tego nie wiedzieć. Po 20 minutach byłam już jako tako odświeżona i gotowa do poznania reszty domowników. Ciekawe czy Pauline już siedziała razem z nimi, wystarczyło tylko otworzyć drzwi i się przekonać.
-Dzień dobry Panno Alex - przywitał mnie farbowany blondyn siedzący przy stole gdzie siedziała pozostała czwórka sexi bohaterów z klubu.
-No hej, hmm, gdzie jest Pauline?
-Też dopiero co wstała, jeszcze się ubiera - tym razem głos zabrał na krótko ścięty szatyn.
Cała piątka była nieziemsko przystojna. Każdy detal ich ciała był perfekcyjny. Nie mówiąc o ubraniach, które na pewno były z najwyższej półki. Dziwnie się przy nich czułam, jak taka uboga sierota w zupełnie innym świecie. To było straszne. Co ta Pauline tak długo robiła w tej łazience? Czy nie wie, że może być mi niezręcznie tu z nimi siedzieć?
-Siadaj koło Louisa, specjalnie zajął Ci miejsce obok siebie, cwaniaczek - chłopak z nienagannymi lokami nieco się roześmiał.
-Harry! - chłopak obok którego miałam usiąść chwycił kromkę chleba i rzucił nią w loczka. Wyglądało to zabawnie.
Z łazienki właśnie wyszła Pauline. Wyglądała na zmarnowaną, lecz starała się tego nie okazywać. Ja nie miałam zamiaru się z tym kryć, bo czułam się strasznie. Obie grzecznie usiadłyśmy na wolnych miejscach tam gdzie były dla nas "wyznaczone".
-Masz jeszcze na tyle siły by zrobić sobie kanapkę? - Zayn pytając Pauline był bardzo poważny, chyba jako jedyny z tej całej paczki.
-Mam o wiele więcej siły niż Alex jak tak na nią patrzę - Pauline spojrzała na mnie z lekko niewyraźnym wyrazem twarzy. Widziałam, że coś ją gryzie, zresztą tak samo jak Zayna. Obydwoje wyglądali na przybitych. Miałam nadzieję, że dziewczyna wszystko mi wyjaśni gdy tylko wrócimy do domu.
-Oj, to na pewno, jestem wykończona - bąknęłam pod nosem po czym wstałam od stołu.
-Muszę się trochę przewietrzyć, kręci mi się jeszcze w głowie.
-Ja też bym się trochę przewietrzył - odezwał się Louis. Zauważyłam, że Harry puścił mu oczko. Chłopak wyglądał na totalnego kobieciarza. Nie lubiłam takich cwaniaków, ale z jego wyglądem wcale mu się nie dziwie, też bym korzystała gdybym TAK wyglądała.
-Zaraz wrócicie? - z przerażeniem w oczach odezwała się Pauline.
-Góra 20 minut i zaraz wracam, emm, tzn wracamy - uspokoiłam przyjaciółkę po czym udałam się za nowo poznanym kolegą gdyż nie wiedziałam gdzie są główne drzwi, paranoja.
~Pauline~
Pierwsze co przeszło mi przez myśl to: Alex nie zostawiaj mnie tu samej! Byłam strasznie zdenerwowana tą sytuacją, bo patrząc na Zayna wiedziałam, że coś jest nie tak. Bałam się go lecz chciałam wiedzieć co tak na prawdę ukrywa przede mną. Co się zmieniło? Rozwiązanie było tylko jedno..
-Zayn mogę Cię prosić na słówko? - udało się, po długich staraniach i męczarniach jakoś to z siebie wydusiłam.
Chłopak jedynie skinął głową i wstał. Wyszedł na wielki taras bez słowa.
-Idź do niego, jest mu ciężko, uwierz mi, tylko idź i z nim pogadaj - po chwili odezwał się farbowany blondyn. Reszta jasnoskórych dziwnie spoważniała po czym wszyscy w tym samym czasie wrogo spojrzeli na chłopaka.
-Tak, już..już idę.
Serce waliło mi jak oszalałe. Jak przed jakimś poważnym egzaminem w szkole czy zawodach sportowych, zresztą co ja gadam, to było o wiele gorsze. Właśnie powoli człapiąc w stronę tarasu czułam się jakbym szła w paszczę lwa, pięknego, przystojnego, idealnego lwa. Przez chwilę pomyślałam żeby się zawrócić i uciec z tego domu gdzie pieprz rośnie, ale to nie było rozwiązanie. Trzeba było stanąć twarzą w twarz z prawdą. Stawiając pierwszy krok na kafelki tarasu przerażenie zaczęło stopniowo spadać. Zayn odwrócił się w moją stronę uśmiechając się lekko. Widząc jego unoszące się kąciki ust to jak wylać miód na moje serce. Wtedy zauważyłam w nim coś czego nie widziałam wcześniej. Moje serce zaczęło bić mocniej. To już nie był stres czy przerażenie, było to coś nowego i przyjemnego, lecz trudno mi było to nazwać, chciałam jedynie żeby to trwało wiecznie.
-Zamknij proszę drzwi balkonowe, w tym domu mieszkają same gumowe uszy.
Po wykonanej przeze mnie prośbie, chłopak wziął mnie za rękę by zaprowadzić mnie na koniec tarasu żeby nikt nam nie przeszkadzał.
-Słuchaj Zayn, ja chcę tylk... - w tamtej chwili chłopak wciął mi się w wypowiedź.
-Pauline, wiem, że moje zachowanie było dla Ciebie wielkim szokiem, że co jak co, ale po mnie byś się tego nie spodziewała. Wybacz, że nie odpowiadałem na Twoje SMS i telefony. To też jest dla mnie trudne. Gdybym mógł powiedział bym Ci wszystko, dosłownie wszystko jak za dawnych lat, lecz moje życie zmieniło się nie do poznania, jak już sama zauważyłaś z grubsza. Nie mieszkam już z rodzicami, poznałem tych czterech pajaców, którzy tak na prawdę są główną przyczyną przez którą nie mogę Ci niczego mówić, muszę chronić ich i siebie. Nawet nie wiesz co czułem gdy Cię ujrzałem wtedy w sklepie. Nie potrafię wyjaśnić tego dziwnego uczucia, wiem tylko jedno, coś w mojej głowie mówi mi żebym uciekał stąd jak najdalej, ale serce każe mi tu zostać i być przy Tobie co by się nie działo, choć jest to dla mnie trudne i w pewnym stopniu niezrozumiałe. Wiem, że bardzo Cie zraniłem, ale w takim wypadku decyzja należy do Ciebie..jeśli nie chcesz mnie więcej widzieć to powiedz, usunę się na zawsze z Twojego życia. Chcę żebyś wiedziała, że jest mi głupio i przykro. Wybacz mi.
Po wysłuchaniu tego długiego monologu łzy same napływały mi do oczu. Jeszcze nigdy nie usłyszałam czegoś tak dziwnego a zarazem pocieszającego. On chce być przy mnie i mnie chronić. Zastanawiało mnie jedynie to, że on nadal wciąż coś przede mną ukrywa. Choć w tamtej chwili nie interesowało mnie to. Liczył się tylko ten cudowny moment.
-Możesz mnie teraz przytulić?
-Jasne aniołku, z wielką przyjemnością - o tak, tego wtedy potrzebowałam najbardziej. Znaleźć się w ramionach jednej z najważniejszych osób w moim życiu.
-A teraz chodź, bo jeszcze sobie pomyślą, że z nadmiaru emocji wyleciałaś przez balkon - chłopak uśmiał się łobuzersko. Właśnie za takim Zaynem tęskniłam.
Jestem z rozdziałem 3:) I jak Wam się podoba? Myślę, że rozdział nie jest najgorszy. Mam nadzieję, że Wasza ciekawość choć trochę wzrosła od poprzedniego rozdziału. Liczę na komentarze!
KOMENTARZ=MOTYWACJA. Bez motywacji nie ma nic.
P.S. Chciałam bardzo podziękować Paulinie: let-us-fight-for-our-love.blogspot.com za nominację w Libsten Awards! Byłam mile zaskoczona i jeszcze raz bardzo dziękuję! Postaram się Was nie zawieźć :) buziaki xx
Z łazienki właśnie wyszła Pauline. Wyglądała na zmarnowaną, lecz starała się tego nie okazywać. Ja nie miałam zamiaru się z tym kryć, bo czułam się strasznie. Obie grzecznie usiadłyśmy na wolnych miejscach tam gdzie były dla nas "wyznaczone".
-Masz jeszcze na tyle siły by zrobić sobie kanapkę? - Zayn pytając Pauline był bardzo poważny, chyba jako jedyny z tej całej paczki.
-Mam o wiele więcej siły niż Alex jak tak na nią patrzę - Pauline spojrzała na mnie z lekko niewyraźnym wyrazem twarzy. Widziałam, że coś ją gryzie, zresztą tak samo jak Zayna. Obydwoje wyglądali na przybitych. Miałam nadzieję, że dziewczyna wszystko mi wyjaśni gdy tylko wrócimy do domu.
-Oj, to na pewno, jestem wykończona - bąknęłam pod nosem po czym wstałam od stołu.
-Muszę się trochę przewietrzyć, kręci mi się jeszcze w głowie.
-Ja też bym się trochę przewietrzył - odezwał się Louis. Zauważyłam, że Harry puścił mu oczko. Chłopak wyglądał na totalnego kobieciarza. Nie lubiłam takich cwaniaków, ale z jego wyglądem wcale mu się nie dziwie, też bym korzystała gdybym TAK wyglądała.
-Zaraz wrócicie? - z przerażeniem w oczach odezwała się Pauline.
-Góra 20 minut i zaraz wracam, emm, tzn wracamy - uspokoiłam przyjaciółkę po czym udałam się za nowo poznanym kolegą gdyż nie wiedziałam gdzie są główne drzwi, paranoja.
~Pauline~
Pierwsze co przeszło mi przez myśl to: Alex nie zostawiaj mnie tu samej! Byłam strasznie zdenerwowana tą sytuacją, bo patrząc na Zayna wiedziałam, że coś jest nie tak. Bałam się go lecz chciałam wiedzieć co tak na prawdę ukrywa przede mną. Co się zmieniło? Rozwiązanie było tylko jedno..
-Zayn mogę Cię prosić na słówko? - udało się, po długich staraniach i męczarniach jakoś to z siebie wydusiłam.
Chłopak jedynie skinął głową i wstał. Wyszedł na wielki taras bez słowa.
-Idź do niego, jest mu ciężko, uwierz mi, tylko idź i z nim pogadaj - po chwili odezwał się farbowany blondyn. Reszta jasnoskórych dziwnie spoważniała po czym wszyscy w tym samym czasie wrogo spojrzeli na chłopaka.
-Tak, już..już idę.
Serce waliło mi jak oszalałe. Jak przed jakimś poważnym egzaminem w szkole czy zawodach sportowych, zresztą co ja gadam, to było o wiele gorsze. Właśnie powoli człapiąc w stronę tarasu czułam się jakbym szła w paszczę lwa, pięknego, przystojnego, idealnego lwa. Przez chwilę pomyślałam żeby się zawrócić i uciec z tego domu gdzie pieprz rośnie, ale to nie było rozwiązanie. Trzeba było stanąć twarzą w twarz z prawdą. Stawiając pierwszy krok na kafelki tarasu przerażenie zaczęło stopniowo spadać. Zayn odwrócił się w moją stronę uśmiechając się lekko. Widząc jego unoszące się kąciki ust to jak wylać miód na moje serce. Wtedy zauważyłam w nim coś czego nie widziałam wcześniej. Moje serce zaczęło bić mocniej. To już nie był stres czy przerażenie, było to coś nowego i przyjemnego, lecz trudno mi było to nazwać, chciałam jedynie żeby to trwało wiecznie.
-Zamknij proszę drzwi balkonowe, w tym domu mieszkają same gumowe uszy.
Po wykonanej przeze mnie prośbie, chłopak wziął mnie za rękę by zaprowadzić mnie na koniec tarasu żeby nikt nam nie przeszkadzał.
-Słuchaj Zayn, ja chcę tylk... - w tamtej chwili chłopak wciął mi się w wypowiedź.
-Pauline, wiem, że moje zachowanie było dla Ciebie wielkim szokiem, że co jak co, ale po mnie byś się tego nie spodziewała. Wybacz, że nie odpowiadałem na Twoje SMS i telefony. To też jest dla mnie trudne. Gdybym mógł powiedział bym Ci wszystko, dosłownie wszystko jak za dawnych lat, lecz moje życie zmieniło się nie do poznania, jak już sama zauważyłaś z grubsza. Nie mieszkam już z rodzicami, poznałem tych czterech pajaców, którzy tak na prawdę są główną przyczyną przez którą nie mogę Ci niczego mówić, muszę chronić ich i siebie. Nawet nie wiesz co czułem gdy Cię ujrzałem wtedy w sklepie. Nie potrafię wyjaśnić tego dziwnego uczucia, wiem tylko jedno, coś w mojej głowie mówi mi żebym uciekał stąd jak najdalej, ale serce każe mi tu zostać i być przy Tobie co by się nie działo, choć jest to dla mnie trudne i w pewnym stopniu niezrozumiałe. Wiem, że bardzo Cie zraniłem, ale w takim wypadku decyzja należy do Ciebie..jeśli nie chcesz mnie więcej widzieć to powiedz, usunę się na zawsze z Twojego życia. Chcę żebyś wiedziała, że jest mi głupio i przykro. Wybacz mi.
Po wysłuchaniu tego długiego monologu łzy same napływały mi do oczu. Jeszcze nigdy nie usłyszałam czegoś tak dziwnego a zarazem pocieszającego. On chce być przy mnie i mnie chronić. Zastanawiało mnie jedynie to, że on nadal wciąż coś przede mną ukrywa. Choć w tamtej chwili nie interesowało mnie to. Liczył się tylko ten cudowny moment.
-Możesz mnie teraz przytulić?
-Jasne aniołku, z wielką przyjemnością - o tak, tego wtedy potrzebowałam najbardziej. Znaleźć się w ramionach jednej z najważniejszych osób w moim życiu.
-A teraz chodź, bo jeszcze sobie pomyślą, że z nadmiaru emocji wyleciałaś przez balkon - chłopak uśmiał się łobuzersko. Właśnie za takim Zaynem tęskniłam.
~Alex~
Reakcja Louisa bardzo mnie zaskoczyła. Nie powiem, było to bardzo miłe z jego strony, że chciał mi potowarzyszyć. Jako jedyny z tej piątki wydawał mi się najnormalniejszy.
-Jak Ci się podoba Londyn? - chłopak niespodziewanie zaczął rozmowę.
-Szczerze mówiąc Pauline nie oprowadzała mnie po mieście, znam mniej więcej naszą okolicę.
-Wtedy co poszłaś szukać Zayna tak? - to pytanie lekko mnie zdziwiło. Czy oni wszyscy muszą o sobie wszystko wiedzieć czy to ja mam coś z głową i przesadzam?
-Można tak powiedzieć.
Chłopak widział moją zażenowaną reakcję i nie zaczynając żadnego nowego tematu resztę spaceru przemilczeliśmy. Nie trwał on zbyt długo, bo obiecałam Pauline, że wrócę jak najszybciej. Po jej minie dało się zauważyć, że nie była zadowolona, że wychodzę i zostawiam ją samą.. w pewnym sensie.
-Zapraszam do środka - dżentelmeńskim ruchem chłopak otworzył przede mną drzwi. Wszyscy siedzieli przy stole nieźle ubawieni. O dziwo Pauline też śmiała się w najlepsze. Ostatnio widziałam ją taką rozradowaną gdy dowiedziała się, że wraca do Londynu. Wiedziałam dobrze, że opowie mi wszystko po powrocie do domu więc nie chciałam drążyć tematu przy wszystkich.
-Jak spacer? Udał się? Gdzie poszliście? - ledwo co weszliśmy do środka Harry zasypywał nas pytaniami. Co za typ! Czy on wszystko musi wiedzieć?
-Dobrze. Tak. Daleko. - odpowiedziałam pokrótce na każde z jego pytań.
-Rozumiem, ta odpowiedź miała znaczyć "Koleś! To nie Twoja sprawa", już siedzę cicho - chłopak rozłożył beztrosko ręce. Ale on jest spostrzegawczy, dobrze, że ma świadomość jaki jest wścibski.
-Bardzo kumaty z Ciebie chłopak - uśmiechając się łobuzersko puściłam mu oczko. Nie wiem dlaczego, ale w tamtej chwili poczułam się jakbym znała ich od zawsze. Niby to nasze pierwsze spotkanie a dogryzaliśmy sobie jak starzy przyjaciele. To było w pewnym stopniu przyjemne uczucie.
-W ogóle gdzie nasze maniery! Mamy tutaj nowych gości a nawet się nie przedstawiliśmy! - głos zabrał blondynek. Każdy chłopak jak jeden mąż wstał z krzesła po czym wszyscy podeszli do nas się przedstawić. Dowiedziałam się, że ten przeuroczy blondynek miał na imię Niall, krótko ścięty i chyba najcichszy z nich wszystkich szatyn to Liam a resztę chłopaków z imion już znałam, ale to nie zmienia faktu, że każdy z nich podszedł do mnie i się grzecznie przedstawił.
-Wiecie co, było nam strasznie miło, ale chyba powinnam już z Alex wrócić do domu, nie będziemy cały dzień siedzieć Wam na głowie, zresztą chciałybyśmy trochę odpocząć i zregenerować siły po tej całej szopce na imprezie - widać, że chęć opowiedzenia mi wszystkiego rozpierała Pauline od stóp do głów. Widać jaka była szczęśliwa, a ciekawość moja coraz bardziej wzrastała.
-My nie wiemy co to jest siedzenie komuś na głowie, u nas będziecie zawsze mile widziane, Zayn Wam wyśle numery telefonów każdego z nas i gdy najdzie Was ochota na wizytę to piszcie - to chyba najdłuższe zdanie jakie usłyszałam do tej pory z ust Liama.
-To bardzo miłe z Waszej strony, na pewno będziemy się odzywać. Dziękujemy Wam bardzo za pomoc, postanowimy się jakoś odwdzięczyć - nie wiem czy z tym odwdzięczaniem nie przesadziłam, ale gdyby nie oni to nie wiadomo co by się z nami działo i gdzie byśmy wylądowały.
-Odwiozę Was do domu, nie będziecie się teraz tłuc autobusami przez całe miasto - z miłą propozycją wyskoczył Zayn, która była nam całkowicie na rękę.
-Jeju, byłoby super, dzięki Zay! - nagle Pauline rzuciła się chłopakowi na szyję, a jego reakcja zadziwiła nas obie. Chłopak wykrzyknął głośne NIE, po czym odskoczył na dobre pięć metrów w tył. Co to było? Przecież to fizycznie niemożliwe. Mulat spojrzał na wszystkich po czym wszedł do jakiegoś pomieszczenia mówiąc tylko: przepraszam...
-Jak Ci się podoba Londyn? - chłopak niespodziewanie zaczął rozmowę.
-Szczerze mówiąc Pauline nie oprowadzała mnie po mieście, znam mniej więcej naszą okolicę.
-Wtedy co poszłaś szukać Zayna tak? - to pytanie lekko mnie zdziwiło. Czy oni wszyscy muszą o sobie wszystko wiedzieć czy to ja mam coś z głową i przesadzam?
-Można tak powiedzieć.
Chłopak widział moją zażenowaną reakcję i nie zaczynając żadnego nowego tematu resztę spaceru przemilczeliśmy. Nie trwał on zbyt długo, bo obiecałam Pauline, że wrócę jak najszybciej. Po jej minie dało się zauważyć, że nie była zadowolona, że wychodzę i zostawiam ją samą.. w pewnym sensie.
-Zapraszam do środka - dżentelmeńskim ruchem chłopak otworzył przede mną drzwi. Wszyscy siedzieli przy stole nieźle ubawieni. O dziwo Pauline też śmiała się w najlepsze. Ostatnio widziałam ją taką rozradowaną gdy dowiedziała się, że wraca do Londynu. Wiedziałam dobrze, że opowie mi wszystko po powrocie do domu więc nie chciałam drążyć tematu przy wszystkich.
-Jak spacer? Udał się? Gdzie poszliście? - ledwo co weszliśmy do środka Harry zasypywał nas pytaniami. Co za typ! Czy on wszystko musi wiedzieć?
-Dobrze. Tak. Daleko. - odpowiedziałam pokrótce na każde z jego pytań.
-Rozumiem, ta odpowiedź miała znaczyć "Koleś! To nie Twoja sprawa", już siedzę cicho - chłopak rozłożył beztrosko ręce. Ale on jest spostrzegawczy, dobrze, że ma świadomość jaki jest wścibski.
-Bardzo kumaty z Ciebie chłopak - uśmiechając się łobuzersko puściłam mu oczko. Nie wiem dlaczego, ale w tamtej chwili poczułam się jakbym znała ich od zawsze. Niby to nasze pierwsze spotkanie a dogryzaliśmy sobie jak starzy przyjaciele. To było w pewnym stopniu przyjemne uczucie.
-W ogóle gdzie nasze maniery! Mamy tutaj nowych gości a nawet się nie przedstawiliśmy! - głos zabrał blondynek. Każdy chłopak jak jeden mąż wstał z krzesła po czym wszyscy podeszli do nas się przedstawić. Dowiedziałam się, że ten przeuroczy blondynek miał na imię Niall, krótko ścięty i chyba najcichszy z nich wszystkich szatyn to Liam a resztę chłopaków z imion już znałam, ale to nie zmienia faktu, że każdy z nich podszedł do mnie i się grzecznie przedstawił.
-Wiecie co, było nam strasznie miło, ale chyba powinnam już z Alex wrócić do domu, nie będziemy cały dzień siedzieć Wam na głowie, zresztą chciałybyśmy trochę odpocząć i zregenerować siły po tej całej szopce na imprezie - widać, że chęć opowiedzenia mi wszystkiego rozpierała Pauline od stóp do głów. Widać jaka była szczęśliwa, a ciekawość moja coraz bardziej wzrastała.
-My nie wiemy co to jest siedzenie komuś na głowie, u nas będziecie zawsze mile widziane, Zayn Wam wyśle numery telefonów każdego z nas i gdy najdzie Was ochota na wizytę to piszcie - to chyba najdłuższe zdanie jakie usłyszałam do tej pory z ust Liama.
-To bardzo miłe z Waszej strony, na pewno będziemy się odzywać. Dziękujemy Wam bardzo za pomoc, postanowimy się jakoś odwdzięczyć - nie wiem czy z tym odwdzięczaniem nie przesadziłam, ale gdyby nie oni to nie wiadomo co by się z nami działo i gdzie byśmy wylądowały.
-Odwiozę Was do domu, nie będziecie się teraz tłuc autobusami przez całe miasto - z miłą propozycją wyskoczył Zayn, która była nam całkowicie na rękę.
-Jeju, byłoby super, dzięki Zay! - nagle Pauline rzuciła się chłopakowi na szyję, a jego reakcja zadziwiła nas obie. Chłopak wykrzyknął głośne NIE, po czym odskoczył na dobre pięć metrów w tył. Co to było? Przecież to fizycznie niemożliwe. Mulat spojrzał na wszystkich po czym wszedł do jakiegoś pomieszczenia mówiąc tylko: przepraszam...
Jestem z rozdziałem 3:) I jak Wam się podoba? Myślę, że rozdział nie jest najgorszy. Mam nadzieję, że Wasza ciekawość choć trochę wzrosła od poprzedniego rozdziału. Liczę na komentarze!
KOMENTARZ=MOTYWACJA. Bez motywacji nie ma nic.
P.S. Chciałam bardzo podziękować Paulinie: let-us-fight-for-our-love.blogspot.com za nominację w Libsten Awards! Byłam mile zaskoczona i jeszcze raz bardzo dziękuję! Postaram się Was nie zawieźć :) buziaki xx
Świetnie! Nie mogę doczekać się następnego! :O Mam nadzieję, że niedługo nam wyjaśnisz kim są chłopcy ;) xx
OdpowiedzUsuńSuper! Jestem straszliwie ciekawa kim są chłopcy i o co w tym wszystkim chodzi :) Nie mogę się doczekać następnego rozdziału i zapraszam do mnie ----> let-us-fight-for-our-love.blogspot.com
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział !! :) Jestem ciekawa, kiedy wszystko się wyjaśni ;) i oczywiście czekam na więcej ;)
OdpowiedzUsuń