środa, 15 stycznia 2014

Rozdział 04

~Pauline~

Poczułam się jakby cały mój świat zawalił się na nowo. Pytania same nasuwały mi się na myśl. Co ja znów zrobiłam nie tak? Co w ogóle miało znaczyć te "przepraszam" i po jaką cholerę mnie rani a później za wszystko przeprasza? Nic z tego nie rozumiałam. W tamtej chwili chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu. Mina Alex mówiła sama za siebie, najwyraźniej też nie wiedziała co to wszystko miało znaczyć. Pozostali domownicy spuścili tylko głowy, nie mieli odwagi spojrzeć nam w oczy. Oni coś wiedzieli, ale tak samo jak Zayn nie mogli nic ujawnić. Nie wiem czy mam się przyzwyczajać do tej myśli, że nigdy nie dowiem się o co tak na prawdę chodzi czy lepiej dać sobie z tym wszystkim spokój i wrócić do Miami do mamy. Radość z mojego powrotu do Londynu minęła odkąd zobaczyłam Zayna pierwszy raz w sklepie, a raczej jego dziwne zachowanie z tamtego dnia. Nawet studia nie cieszyły mnie tak jak wcześniej. Teraz to ja jestem rozdarta. Jak on. Uciec czy zostać? ...przy nim.
-Wiecie co, lepiej będzie jak ja Was odwiozę do domu. Tylko o nic nie pytajcie. Proszę - z nutą smutku i przerażenia w głosie odezwał się Niall.
-Chcę być już w domu. - po tych słowach otworzyłam drzwi i jak najszybciej stamtąd wyszłam. Nie zwracając nawet uwagi czy ktokolwiek za mną idzie. Chciałam po prostu wyjść.

Po upływie 20 minut byłyśmy już w domu. Łzy same napływały mi do oczu i nawet nie starałam się ich zahamować, leciały jedna za drugą po policzkach. Siedząc na kanapie w salonie mocno przyciskałam do siebie poduszkę wycierając w nią słone krople. Patrząc na Alex wiedziałam, że muszę jej powiedzieć o wszystkim co powiedział mi Zayn. Może ona z tej całej głupiej sytuacji miałaby jakieś rozsądne wytłumaczenie.
-Alex, chcę z Tobą porozmawiać - dziewczyna stała w kuchni udając, że robi coś pożytecznego. Po moich słowach zielonooka obróciła się w moją stronę, podeszła do kanapy i usiadła przy moim boku przytulając mnie mocno do siebie.
-Pauline, jeśli nie masz na to teraz siły wcale nie musisz tego robić, wyobrażam sobie jak się teraz czujesz.
-Nie. Chcę Ci teraz wszystko opowiedzieć.
-W takim razie idź do mojego pokoju, ja zrobię nam herbatę i zaraz do Ciebie przyjdę - nie chciałam się ruszać z tej sofy ani na krok, chciałam tam zostać, opatulona kocem z ciepłą herbatą w ręku. Wstałam jednak niechętnie i ruszyłam jak na skazanie w stronę pokoju przyjaciółki. Nogi miałam ociężałe jakby ktoś przywiązał do nich wielkie betonowe kule żebym nie mogła się ruszać. Jedna rzecz podnosiła mnie wtedy na duchu i pozwalała żebym nie sfiksowała do końca. Rzecz która powinna być najważniejsza i najcenniejsza. Przyjaźń. Moja przyjaźń z Alex wydawała się taka prawdziwa. Choć kiedyś myślałam, że takie przywiązanie jak moje i Zayna też jest czymś wielkim i trwałym...

~Zayn~

-Jestem. strasznym. potworem! - akcentując każde słowo uderzałem pięścią o blat biurka - Co ja sobie kurwa wyobrażałem? Że będąc TYM będę mógł normalnie funkcjonować przy niej czy przy kimkolwiek normalnym? Ona pewnie teraz siedzi i myśli, że znów coś zrobiła nie tak. Nie chcę żeby się obwiniała za moje zjebane zachowanie, które trudno jest mi opanować - moje emocje wzięły górę. Czułem się jak bezużyteczny pasożyt, który cały czas robi wszystko nie tak, pasożyt który jednak ma dobre intencje jednak nic mu nie wychodzi. Moje ciało całe drżało ze zdenerwowania a moja skóra na rękach zrobiła się bledsza niż kiedykolwiek od zaciśniętych dłoni. 
-Zayn, początki nie są łatwe, ja, Harry i Niall też przez to przechodziliśmy. Dobrze wiesz, że to była konieczność, musisz się z tym teraz pogodzić i do tego przyzwyczaić. Louis jakoś dał radę.
-Gówno wiecie jak to jest! Jestem jaki jestem, ale uczucia mi zostały, prawdziwe, szczere uczucia tkwią we mnie i niszczą mój cały wewnętrzny spokój, nic o tym nie wiecie, NIC! - starałem opanować trochę moje ciało lecz jeden z braci wyprowadził mnie doszczętnie z równowagi.
 -Ciebie do końca pojebało?! 
-Ej, o co chodzi? - nagle wyrwał się Niall. 
-Sorry, ja wychodzę, niech to pan wielce rozsądny Harry powie Wam jakie mu głupie myśli przechodzą przez głowę. Narazie - wychodząc z pokoju zatrzasnąłem za sobą drzwi. Nie mogłem pojąć jak on mógł sobie o tym pomyśleć. Ciekawe jakbym musiał się przed NIMI tłumaczyć. Przecież tu już nawet nie chodzi o mnie czy o chłopaków. Życie Pauline od chwili gdyby dowiedziała się o NAS byłoby zagrożone, a ja nie mogłem jej stracić i nawet nie miałbym jak jej pomóc. Starałem się rozważać plusy tego z czym wyskoczył Harry. Z pewnością byłoby nam łatwiej gdyby Pauline o wszystkim wiedziała, lecz wtedy musiałaby stać się taka jak my, a jej życie jest dla mnie cenniejsze niż moje. Może gdybym zniknął na jakiś czas wszystko by się uspokoiło a ja przemyślałbym sobie wszystkie za i przeciw tej całej sytuacji ... w tamtym momencie byłem w czarnej dupie.

 ~Alex~

-Po tym co mi powiedziałaś wydawałoby się, że wszystko jest na prawdę w porządku. Tylko ta dziwna reakcja na bliskość z Tobą..widać, że nie spodziewał się tego. I te głupie "przepraszam". Na pewno jest mu z tym ciężko, to widać gołym okiem. Wszystko by wskazywało na to, że on nie potrafi kontrolować swoich emocji. Sprawia mu to wielki trud. On zawsze był taki?
-Właśnie chodzi o to, że nigdy! Zawsze pierwszy pchał mi się w ramiona gdy tylko była okazja. Zaczyna mi się to nie podobać. Może to Ci kolesie go tak zmienili, jak myślisz?
-Bardzo możliwe, jeszcze z nimi mieszka to już w ogóle mają na niego bardzo duży wpływ. Jestem ciekawa kto albo co zrobiło z niego takiego dziwaka. Może powinnyśmy się tym bardziej zainteresować co?
-Nie wiem czy to jest najlepszy pomysł. Wolałabym usłyszeć prawdę z jego ust niż drążyć temat jak stanowczo powiedział, że o niczym nie mogę się dowiedzieć. Boję się, że będzie na mnie serio zły. Nie chce go stracić przez moją wścibskość.
Z jednej strony Pauline miała rację, choć z drugiej przecież nie będzie żyła w ciągłej niepewności i strachu przed kolejnym złym posunięciem Zayna. Ja jednak chciałam wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi. W końcu też znałam tych chłopaków i widziałam tą całą sytuację. Należą mi się wyjaśnienia..miałam pewien plan.
-Dobrze, masz rację, to nie ma sensu. Nie słuchaj mnie, gadam jakieś głupoty.
-Przestań, też widzę, że Cię to gryzie.
-Z pewnością nie tak jak Ciebie.
Dziewczyna tylko posłała mi wymuszony uśmiech. Znałam ją na tyle dobrze, że wiedziałam, że chciała teraz zostać sama. Była zupełnie inna niż ja. Gdybym była na jej miejscu starałabym się żeby ktoś bliski siedział ze mną bez przerwy. Chwile samotności z rozdartym sercem byłyby bardzo uciążliwe i przytłaczające.

Przez parę kolejnych dni nic szczególnego się nie działo. Pauline siedziała przybita, a Zayn nie dawał znaków życia. Pewnie było mu strasznie głupio. Ona zapewne myśli, że chłopak nie chce jej już znać i takie tam. Cała Pauline. Często myśli o najgorszym. W końcu gdyby miał ją gdzieś to by nie przepraszał za ten "wybryk".

Dzisiaj chciałam bliżej poznać Londyn. Miałam nadzieję, że Pauline będzie w stanie wypełznąć spod koca pod którym siedziała już ładne parę dni i oprowadzić mnie trochę po stolicy. Wstawała jedynie z powodu potrzeb fizjologicznych. Z dnia na dzień było mi jej bardziej żal. Żadna dziewczyna nie chciałaby znaleźć się na jej miejscu. Chciałam ją jakoś od tych wszystkich przytłaczających myśli wyciągnąć.
-Pauline, mam wielką prośbę do Ciebie.
-Wal śmiało - głos miała zachrypnięty i mówiła przez nos..znów płakała.
-Pomyślałam sobie, że może miałabyś ochotę oprowadzić mnie trochę po Londynie. Nie chcę się zgubić a chodzenie na spacery tylko po osiedlu robi się nudne - byle jaki pretekst, ale lepszy taki niż żaden.
-Daj mi 10 minut i zaraz do Ciebie zejdę, muszę się trochę ruszyć, bo zastygnę w tym łóżku na dobre.
Reakcja dziewczyny trochę mnie zaskoczyła. To było prostsze niż myślałam.

Widać, że udało mi się wyrwać Pauline z przygnębiającego życia w czterech ścianach. Czasem nawet się uśmiechała, gdy pokazywała mi miejsca, które kojarzyły jej się jedynie z przyjemnymi zdarzeniami. Myślę, że częściej będziemy musiały wychodzić na takie spacery. Duma mnie rozpierała, właśnie taki rezultat tego oprowadzania chciałam uzyskać. Jasne niebo powoli zaczęło przybierać szaroczarne barwy. Londyn o tej porze wyglądał na prawdę nieziemsko. Z dala było widać wielkiego Big Bena, który oświetlony był od samego dołu ku najwyższemu wierzchołkowi. Nigdy nie przepuszczałam, że znajdę się tu z moją przyjaciółką. Cholera! Coś nagle przeleciało obok mnie z taką prędkością, że choćbym bardzo chciała to za nic nie zauważyłabym co to było.
-Pauline? Gdzie Ty jesteś? To nie jest zabawne, wyłaź! - mój głos łamał się z przerażenia a ja kręciłam się wkoło szukając dziewczyny. Martwiłam się. Robiło się coraz ciemniej a moje serce dudniało jak oszalałe. Przechodząc przez te wszystkie uliczki i zakręty żaden obcokrajowiec nie obczaiłby drogi do domu. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa, musiałam przysiąść na najbliższej ławce. Jak na złość telefon zostawiłam  w domu podłączony do ładowania. Siedząc tak zmarznięta starałam myśleć racjonalnie. Okolica w jakiej się znajdowałam wydawała się być znajoma. Właśnie tu przechodziłam z Louisem podczas naszego porannego spaceru po imprezie. Drogę do ich domu dobrze zapamiętałam. W tamtej chwili nic innego nie przychodziło mi do głowy. Ruszyłam w jedynym znanym mi kierunku myśląc, że może Pauline będzie właśnie tam..

~Pauline~

Widziałam tylko ciemność. Czułam mocno uciśnięty materiał zakrywający moje oczy. Złączone ręce miałam zaklejone taśmą, podobnie jak nogi i usta. Leżałam na lodowatej podłodze a jakaś dziwna rzecz wbijała mi się w plecy. Starałam się wydobywać jakieś dźwięki, lecz po pomieszczeniu odbijało się głuche echo moich skomleń. Miałam wrażenie jakbym leżała tam parę ładnych godzin. Nie wiedziałam jak to wszystko się stało. Ostatnie co zapamiętałam to jak szłam z Alex uliczką niedaleko Big Bena po czym poczułam mocne uderzenie w brzuch, wtedy mój obraz rozmazał się i od tamtego momentu nic kompletnie nie widziałam. Miałam wrażenie jak moje nogi odrywają się od ziemi. Wszystko działo się tak szybko, że Alex nawet nie zauważyła kiedy zniknęłam. Powoli czułam jak odpływam. Obudziłam się dopiero w nieznajomym miejscu. Cała ta akcja wyglądała jak z jakiegoś horroru, miałam jedynie nadzieję, że jakiś psychol nie będzie chciał mnie zgwałcić i posiekać na kawałki po czym przechować moje części ciała w słoikach z jakimś dziwnym płynem. Na samą myśl przeszły mnie ciarki. Starałam się zachować spokój mając nadzieję, że zaraz ktoś znajomy się zjawi i mnie uwolni z tych wszystkich uciskających taśm. Zastanawiałam się, kto byłby na tyle zdesperowany żeby mnie porywać. Jestem tu od niedawna, a przed wyjazdem do Miami nie przypominam sobie żebym komuś zaszła za skórę. Moje mięśnie zaczęły drętwieć, musiałam choć trochę postarać się uwolnić. Wykonując dziwne ruchy usłyszałam stukanie czyichś butów. Były to mocne, stanowcze kroki. Moje serce podchodziło mi do gardła. Głos który usłyszałam wydawał się być opanowany, spokojny.
-Nasza biedna Pauline, jak widać Twój Zayn nie stara się Cię chronić. Taki z niego przyjaciel, nie ładnie.
W tamtej chwili poczułam jak ktoś zrywa mi taśmę z ust. 
-Aaaałaaa!! Gdzie ja jestem i kim Ty do chuja jesteś?! -Wydzierałam się na tyle ile miałam sił. Zaczęłam kontynuować dziwne ruchy, które były intensywniejsze od poprzednich. Na marne.
-Ale skąd te nerwy moja droga? Widać, że mamy do czynienia z silną rasą człowieka. - męski głos przemawiający do mnie robił się coraz groźniejszy, dało się odgadnąć, że nie byliśmy w pomieszczeniu sami. Słychać było dziwne szmery i chichoty innego nieznajomego. Starałam nie okazywać strachu. 
-Wypuść mnie, po co mnie tu trzymasz i co masz wspólnego z Zaynem? - w spokoju chciałam wyciągnąć z faceta co łączy go z chłopakiem.
-Hmm, chcieliśmy wystawić Twojego przyjaciela na próbę. Zastanawiamy się czy jest godny tytułu...
Mężczyzna nie kończąc zdania nagle zawył z bólu. Wtedy usłyszałam głos Zayna.  
-I jak się teraz czujesz? Hmm? Boli? 
-Aaaa! Jak cholera! Puszczaj mnie kurwa! - nieznajomy musiał na prawdę bardzo cierpieć. Nagle opaska z moich oczu zniknęłam a ja ujrzałam twarz Liama.
-Wstawaj, spadamy stąd! 
- A co z Zaynem? - głos miałam stłumiony. 
-Nie martw się o niego, chłopaki mu pomogą.
 Szatyn pomógł mi wstać a ku moim oczom ukazały się sylwetki wszystkich chłopaków, którzy otoczyli nieznajomych mężczyzn. Okazało się, że było ich dwóch. Twarze mieli tak samo blade jak moich wybawców. Cała szóstka warczała na siebie jak jakieś zwierzęta. Z miny Zayna można było odczytać, że był wściekły aż do tego stopnia by kogoś zabić. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Nie wiedząc kiedy znów poczułam jak unoszę się w powietrze, cała sytuacja znów się powtórzyła..przed oczami zrobiło mi się ciemno...odpłynęłam. 


Jestem z 4. rozdziałem! Jak Wam się podoba? Trzyma w napięciu? Myślę, że może pogłębiać Waszą ciekawość nad chłopakami i dalszymi losami Alex i Pauline :) 
Pamiętajcie, że jeśli KOMENTUJECIE to powiększacie moją MOTYWACJĘ do pisania dalszych rozdziałów :) Widząc małą liczbę komentarzy pisanie dalszych części nie ma sensu, a pisanie samej sobie wcale nie jest przyjemne, pamiętajcie, że robię to dla Was i staram się jak mogę.
buziaki. x





czwartek, 9 stycznia 2014

Rozdział 03

 Wyglądem przypominał anioła stróża. Zresztą cała piątka była dziwnie do siebie podobna. Nie miałam siły wypowiedzieć ani jednego słowa. Kątem oka zauważyłam, że Alex leży na kanapie ledwo żywa. Nigdy czegoś takiego nie czułam. Byłam bezsilna. Powoli cały obraz przed oczami zaczął mi wirować. Odleciałam, widząc zbliżającą się sylwetkę Zayna.

~Alex~

Czułam się jakby przez moją głowę przebiegło stado rozdrażnionych słoni. Pulsująca krew w mojej głowie była nie do zniesienia, co nie wspomnę o zawirowaniach obrazu za każdym razem gdy tylko otwierałam oczy. Jednak najdziwniejsze było co innego. Obudziłam się w zupełnie obcym dla mnie pomieszczeniu, którego nie przypominałam sobie u Pauline w domu. Leżałam w dużym łożu małżeńskim, przykryta byłam puchową kołdrą w kolorze błękitu. Po obu stronach łóżka znajdowały się szafki nocne, które samym swoim wyglądem robiły wrażenie, nawet nie chciałam wiedzieć ile taka jedna mogła kosztować. Wszystkie ściany były pomalowane na jasny odcień brązu a na przeciwko "mojego" łóżka był zamontowany elektryczny kominek. Gdzie ja do cholery jestem? - mruknęłam pod nosem. Stawiając jedną nogę na podłodze poczułam, że jest strasznie zimna, pewnie wykonana z marmuru czy innego równie drogiego kamienia. Nie chciałam tego roztrząsać. Interesowało mnie jedynie co robię w tym miejscu i czyj jest ten pokój, jeśli pokojem mogę go nazwać. Usiadłam na brzegu łóżka. Trudno było mi jeszcze utrzymać pionową postawę ciała. Nagle usłyszałam pukanie.
-Hmm, proszę?
-Hej, mam nadzieję, że Cię nie obudziłem, myślałem, że jeszcze będziesz spała, chciałem Ci tylko przynieść tabletki na ból głowy i wodę do popicia.
-Emm, dzięki. - nic więcej nie mogłam z siebie wydusić, byłam przestraszona, bo nie wiedziałam kim był ten koleś i co ja u niego robiłam.
-Tak w ogóle jestem Louis - chłopak podał mi swoją dłoń. Była zimna i strasznie blada, zresztą jak on cały. Wyglądał jak porcelanowa lalka, taka, którą mama w dzieciństwie kupowała mi na rynku. Wtedy były bardzo modne.
-Jestem Alex, mogę wiedzieć gdzie mnie znalazłeś i dlaczego mnie tu przytargałeś? - na odpowiedzieć nie musiałam długo czekać.
-Wczoraj razem z Pauline nieźle zabalowałyście, razem z Harrym, Liamem, Niallem i Zaynem zabraliśmy Was do nas żebyście się spokojnie wyspały. 
-Dlaczego nie zawieźliście nas do domu? Ejj, powiedziałeś Zayn? Czyżby w końcu zainteresował się swoją przyjaciółką? 
-Chciał jej tylko pomóc. Przecież nie była dla niego byle kim, a do domu Was nie zawieźliśmy, bo wiadomo jakie głupoty przychodzą pijanym ludziom do głowy, a tak to mieliśmy Was na oku.
Miło z jego strony. Był bardzo sympatyczny i uprzejmy. Dopiero gdy chłopak miał zamiar wychodzić zauważyłam, że siedzę w samych gaciach i o wiele za dużej koszulce, która sięgała mi prawie do kolan. Ale wstyd!
-To ja już wyjdę a Ty pójdź się odświeżyć, łazienkę masz za drzwiami koło kominka. Twoje ubrania leżą na umywalce. Jak skończysz przyjdź na śniadanie, czekamy tam na Ciebie wszyscy.
Po tych słowach chłopak uśmiechnął się przyjaźnie i opuścił pomieszczenie. Miał coś takiego w sobie, co nie pozwalało mi oderwać od niego wzroku. Przypominał trochę Zayna. Ciekawe jak wyglądała tamta trójka. 
No nic, musiałam w końcu się jakoś ogarnąć. Poszłam do łazienki jak zalecił mi Louis. Czyżby coś sugerował mówiąc, że mam się iść odświeżyć? Aż tak ode mnie śmierdziało? Wolałabym tego nie wiedzieć. Po 20 minutach byłam już jako tako odświeżona i gotowa do poznania reszty domowników. Ciekawe czy Pauline już siedziała razem z nimi, wystarczyło tylko otworzyć drzwi i się przekonać.
-Dzień dobry Panno Alex - przywitał mnie farbowany blondyn siedzący przy stole gdzie siedziała pozostała czwórka sexi bohaterów z klubu.
-No hej, hmm, gdzie jest Pauline?
-Też dopiero co wstała, jeszcze się ubiera - tym razem głos zabrał na krótko ścięty szatyn. 
Cała piątka była nieziemsko przystojna. Każdy detal ich ciała był perfekcyjny. Nie mówiąc o ubraniach, które na pewno były z najwyższej półki. Dziwnie się przy nich czułam, jak taka uboga sierota w zupełnie innym świecie. To było straszne. Co ta Pauline tak długo robiła w tej łazience? Czy nie wie, że może być mi niezręcznie tu z nimi siedzieć? 
-Siadaj koło Louisa, specjalnie zajął Ci miejsce obok siebie, cwaniaczek - chłopak z nienagannymi lokami nieco się roześmiał. 
-Harry! - chłopak obok którego miałam usiąść chwycił kromkę chleba i rzucił nią w loczka. Wyglądało to zabawnie.
Z łazienki właśnie wyszła Pauline. Wyglądała na zmarnowaną, lecz starała się tego nie okazywać. Ja nie miałam zamiaru się z tym kryć, bo czułam się strasznie. Obie grzecznie usiadłyśmy na wolnych miejscach tam gdzie były dla nas "wyznaczone".
-Masz jeszcze na tyle siły by zrobić sobie kanapkę? - Zayn pytając Pauline był bardzo poważny, chyba jako jedyny z tej całej paczki.
-Mam o wiele więcej siły niż Alex jak tak na nią patrzę - Pauline spojrzała na mnie z lekko niewyraźnym wyrazem twarzy. Widziałam, że coś ją gryzie, zresztą tak samo jak Zayna. Obydwoje wyglądali na przybitych. Miałam nadzieję, że dziewczyna wszystko mi wyjaśni gdy tylko wrócimy do domu.
-Oj, to na pewno, jestem wykończona - bąknęłam pod nosem po czym wstałam od stołu.
-Muszę się trochę przewietrzyć, kręci mi się jeszcze w głowie.
-Ja też bym się trochę przewietrzył - odezwał się Louis. Zauważyłam, że Harry puścił mu oczko. Chłopak wyglądał na totalnego kobieciarza. Nie lubiłam takich cwaniaków, ale z jego wyglądem wcale mu się nie dziwie, też bym korzystała gdybym TAK wyglądała.
-Zaraz wrócicie? - z przerażeniem w oczach odezwała się Pauline.
-Góra 20 minut i zaraz wracam, emm, tzn wracamy - uspokoiłam przyjaciółkę po czym udałam się za nowo poznanym kolegą gdyż nie wiedziałam gdzie są główne drzwi, paranoja.

~Pauline~

Pierwsze co przeszło mi przez myśl to: Alex nie zostawiaj mnie tu samej! Byłam strasznie zdenerwowana tą sytuacją, bo patrząc na Zayna wiedziałam, że coś jest nie tak. Bałam się go lecz chciałam wiedzieć co tak na prawdę ukrywa przede mną. Co się zmieniło? Rozwiązanie było tylko jedno..
-Zayn mogę Cię prosić na słówko? - udało się, po długich staraniach i męczarniach jakoś to z siebie wydusiłam.
Chłopak jedynie skinął głową i wstał. Wyszedł na wielki taras bez słowa.
-Idź do niego, jest mu ciężko, uwierz mi, tylko idź i z nim pogadaj - po chwili odezwał się farbowany blondyn. Reszta jasnoskórych dziwnie spoważniała po czym wszyscy w tym samym czasie wrogo spojrzeli na chłopaka.
-Tak, już..już idę.
Serce waliło mi jak oszalałe. Jak przed jakimś poważnym egzaminem w szkole czy zawodach sportowych, zresztą co ja gadam, to było o wiele gorsze. Właśnie powoli człapiąc w stronę tarasu czułam się jakbym szła w paszczę lwa, pięknego, przystojnego, idealnego lwa. Przez chwilę pomyślałam żeby się zawrócić i uciec z tego domu gdzie pieprz rośnie, ale to nie było rozwiązanie. Trzeba było stanąć twarzą w twarz z prawdą. Stawiając pierwszy krok na kafelki tarasu przerażenie zaczęło stopniowo spadać. Zayn odwrócił się w moją stronę uśmiechając się lekko. Widząc jego unoszące się kąciki ust to jak wylać miód na moje serce. Wtedy zauważyłam w nim coś czego nie widziałam wcześniej. Moje serce zaczęło bić mocniej. To już nie był stres czy przerażenie, było to coś nowego i przyjemnego, lecz trudno mi było to nazwać, chciałam jedynie żeby to trwało wiecznie.
-Zamknij proszę drzwi balkonowe, w tym domu mieszkają same gumowe uszy.
Po wykonanej przeze mnie prośbie, chłopak wziął mnie za rękę by zaprowadzić mnie na koniec tarasu żeby nikt nam nie przeszkadzał.
-Słuchaj Zayn, ja chcę tylk... - w tamtej chwili chłopak wciął mi się w wypowiedź.
-Pauline, wiem, że moje zachowanie było dla Ciebie wielkim szokiem, że co jak co, ale po mnie byś się tego nie spodziewała. Wybacz, że nie odpowiadałem na Twoje SMS i telefony. To też jest dla mnie trudne. Gdybym mógł powiedział bym Ci wszystko, dosłownie wszystko jak za dawnych lat, lecz moje życie zmieniło się nie do poznania, jak już sama zauważyłaś z grubsza. Nie mieszkam już z rodzicami, poznałem tych czterech pajaców, którzy tak na prawdę są główną przyczyną przez którą nie mogę Ci niczego mówić, muszę chronić ich i siebie. Nawet nie wiesz co czułem gdy Cię ujrzałem wtedy w sklepie. Nie potrafię wyjaśnić tego dziwnego uczucia, wiem tylko jedno, coś w mojej głowie mówi mi żebym uciekał stąd jak najdalej, ale serce każe mi tu zostać i być przy Tobie co by się nie działo, choć jest to dla mnie trudne i w pewnym stopniu niezrozumiałe. Wiem, że bardzo Cie zraniłem, ale w takim wypadku decyzja należy do Ciebie..jeśli nie chcesz mnie więcej widzieć to powiedz, usunę się na zawsze z Twojego życia. Chcę żebyś wiedziała, że jest mi głupio i przykro. Wybacz mi.
Po wysłuchaniu tego długiego monologu łzy same napływały mi do oczu. Jeszcze nigdy nie usłyszałam czegoś tak dziwnego a zarazem pocieszającego. On chce być przy mnie i mnie chronić. Zastanawiało mnie jedynie to, że on nadal wciąż coś przede mną ukrywa. Choć w tamtej chwili nie interesowało mnie to. Liczył się tylko ten cudowny moment.
-Możesz mnie teraz przytulić?
-Jasne aniołku, z wielką przyjemnością - o tak, tego wtedy potrzebowałam najbardziej. Znaleźć się w ramionach jednej z najważniejszych osób w moim życiu.
-A teraz chodź, bo jeszcze sobie pomyślą, że z nadmiaru emocji wyleciałaś przez balkon - chłopak uśmiał się łobuzersko. Właśnie za takim Zaynem tęskniłam.

~Alex~

Reakcja Louisa bardzo mnie zaskoczyła. Nie powiem, było to bardzo miłe z jego strony, że chciał mi potowarzyszyć. Jako jedyny z tej piątki wydawał mi się najnormalniejszy.
-Jak Ci się podoba Londyn? - chłopak niespodziewanie zaczął rozmowę.
-Szczerze mówiąc Pauline nie oprowadzała mnie po mieście, znam mniej więcej naszą okolicę.
-Wtedy co poszłaś szukać Zayna tak? - to pytanie lekko mnie zdziwiło. Czy oni wszyscy muszą o sobie wszystko wiedzieć czy to ja mam coś z głową i przesadzam?
-Można tak powiedzieć.
Chłopak widział moją zażenowaną reakcję i nie zaczynając żadnego nowego tematu resztę spaceru przemilczeliśmy.  Nie trwał on zbyt długo, bo obiecałam Pauline, że wrócę jak najszybciej. Po jej minie dało się zauważyć, że nie była zadowolona, że wychodzę i zostawiam ją samą.. w pewnym sensie.
-Zapraszam do środka - dżentelmeńskim ruchem chłopak otworzył przede mną drzwi. Wszyscy siedzieli przy stole nieźle ubawieni. O dziwo Pauline też śmiała się w najlepsze. Ostatnio widziałam ją taką rozradowaną gdy dowiedziała się, że wraca do Londynu. Wiedziałam dobrze, że opowie mi wszystko po powrocie do domu więc nie chciałam drążyć tematu przy wszystkich.
-Jak spacer? Udał się? Gdzie poszliście? - ledwo co weszliśmy do środka Harry zasypywał nas pytaniami. Co za typ! Czy on wszystko musi wiedzieć?
-Dobrze. Tak. Daleko. - odpowiedziałam pokrótce na każde z jego pytań.
-Rozumiem, ta odpowiedź miała znaczyć "Koleś! To nie Twoja sprawa", już siedzę cicho - chłopak rozłożył beztrosko ręce. Ale on jest spostrzegawczy, dobrze, że ma świadomość jaki jest wścibski.
-Bardzo kumaty z Ciebie chłopak - uśmiechając się łobuzersko puściłam mu oczko. Nie wiem dlaczego, ale w tamtej chwili poczułam się jakbym znała ich od zawsze. Niby to nasze pierwsze spotkanie a dogryzaliśmy sobie jak starzy przyjaciele. To było w pewnym stopniu przyjemne uczucie.
-W ogóle gdzie nasze maniery! Mamy tutaj nowych gości a nawet się nie przedstawiliśmy! - głos zabrał blondynek. Każdy chłopak jak jeden mąż wstał z krzesła po czym wszyscy podeszli do nas się przedstawić. Dowiedziałam się, że ten przeuroczy blondynek miał na imię Niall, krótko ścięty i chyba najcichszy z nich wszystkich szatyn to Liam a resztę chłopaków z imion już znałam, ale to nie zmienia faktu, że każdy z nich podszedł do mnie i się grzecznie przedstawił.
-Wiecie co, było nam strasznie miło, ale chyba powinnam już z Alex wrócić do domu, nie będziemy cały dzień siedzieć Wam na głowie, zresztą chciałybyśmy trochę odpocząć i zregenerować siły po tej całej szopce na imprezie - widać, że chęć opowiedzenia mi wszystkiego rozpierała Pauline od stóp do głów. Widać jaka była szczęśliwa, a ciekawość moja coraz bardziej wzrastała.
-My nie wiemy co to jest siedzenie komuś na głowie, u nas będziecie zawsze mile widziane, Zayn Wam wyśle numery telefonów każdego z nas i gdy najdzie Was ochota na wizytę to piszcie - to chyba najdłuższe zdanie jakie usłyszałam do tej pory z ust Liama.
-To bardzo miłe z Waszej strony, na pewno będziemy się odzywać. Dziękujemy Wam bardzo za pomoc, postanowimy się jakoś odwdzięczyć - nie wiem czy z tym odwdzięczaniem nie przesadziłam, ale gdyby nie oni to nie wiadomo co by się z nami działo i gdzie byśmy wylądowały.
-Odwiozę Was do domu, nie będziecie się teraz tłuc autobusami przez całe miasto - z miłą propozycją wyskoczył Zayn, która była nam całkowicie na rękę.
-Jeju, byłoby super, dzięki Zay! - nagle Pauline rzuciła się chłopakowi na szyję, a jego reakcja zadziwiła nas obie. Chłopak wykrzyknął głośne NIE, po czym odskoczył na dobre pięć metrów w tył. Co to było? Przecież to fizycznie niemożliwe. Mulat spojrzał na wszystkich po czym wszedł do jakiegoś pomieszczenia mówiąc tylko: przepraszam...


Jestem z rozdziałem 3:) I jak Wam się podoba? Myślę, że rozdział nie jest najgorszy. Mam nadzieję, że Wasza ciekawość choć trochę wzrosła od poprzedniego rozdziału. Liczę na komentarze!
KOMENTARZ=MOTYWACJA. Bez motywacji nie ma nic. 
P.S. Chciałam bardzo podziękować Paulinie: let-us-fight-for-our-love.blogspot.com za nominację w Libsten Awards! Byłam mile zaskoczona i jeszcze raz bardzo dziękuję! Postaram się Was nie zawieźć :) buziaki xx

środa, 1 stycznia 2014

Rozdział 02

Nie mogłam uwierzyć w żadne słowo Pauline. Było to dla mnie niepojęte. Jak można totalnie zlać osobę, z którą żyło się prawie jak brat z siostrą. Jedynie nie mieszkali razem, byli zżyci nawet bardziej niż my teraz. Pauline nawet twierdziła, że Zayn się w niej podkochiwał, lecz nigdy jej tego nie powiedział. Trudno było mi dać jej radę czy jakkolwiek pocieszyć, bo nigdy tego nie doświadczyłam
-Nie wiem co mam teraz myśleć i jak się zachowywać w takiej sytuacji jaka miała miejsce dzisiaj czy wczoraj w sklepie - odezwała się po dłuższej ciszy Pauline.
-Może powinnaś następnym razem do niego podejść i wyjaśnić tą całą sytuację. Jeśli będzie taki jak do tej pory i nie odezwie się słowem i zniknie jak to było przez ostatnie wasze "spotkania" to może powinnaś sobie odpuścić i postarać się o tym nie myśleć, spróbuj.
-Nie jestem przekonana czy byłabym na tyle odważna by do niego podejść po tym wszystkim, a nawet jeśli, bym już podeszła to nie wiedziałabym od czego zacząć.
-Jeśli zależy Ci na wyjaśnianiu tego jego zjebanego zachowania to myślę, że nie ma innego wyjścia jak rozmowa z nim.
-Yhh, ja to wiem - wyglądała na bardziej przerażoną wypowiadając te słowa - nie chce już o tym gadać. Nie obraź się, ale chciałabym teraz zostać sama.
-Nie ma sprawy, już mnie nie ma. - wstałam z łóżka, pocałowałam ją w policzek i zeszłam na dół. Było mi jej na prawdę szkoda. Tak się cieszyła, że tu przyjechała a tu taka przykra niespodzianka. Przez głowę nawet przeszła mi myśl żeby spotkać się z tym idiotą i wygarnąć mu wszystko. Wiedziałam jak wygląda, Pauline pokazywała mi jego zdjęcia. W telefonie miała ich mnóstwo. Ten pomysł coraz bardziej mi się nasuwał i postanowiłam go zrealizować. Po cichu poszłam znów do Pauline, miałam wielką nadzieję, że będzie spała, uchylając jej drzwi zobaczyłam, że śpi. Ufff. Wzięłam jej telefon, zgrałam sobie parę zdjęć Zayn'a i odłożyłam go na miejsce. Wychodząc z domu chwyciłam klucze by zamknąć drzwi frontowe. Nie znałam dobrze miasta, ehh, prawdę mówiąc wcale go nie znałam, ale postanowiłam obejść całe nasze osiedle, tak może się nie zgubię. Na dworze robiło się ciemno co utrudniało mi znalezienie tego gada. Nie poddam się - bąknęłam pod nosem wciąż idąc przed siebie. Moje nogi zaczęły robić się jak z waty, musiałam na chwilkę przysiąść żeby odpocząć, nie wiedziałam, że te osiedle może być takie wielkie. Znalazłam najbliższą ławkę, wyciągnęłam słuchawki i mp3, słuchając muzyki bardziej mogłam się skupić na swoich myślach. Siedziałam tak przez dobre 10 minut, gdy nagle poczułam jak deski ławki się lekko pode mną uginają. Był to jakiś mężczyzna. Miał na sobie czarne spodnie, typu rurki, białe buty nike i bluzkę z batmanem. Strasznie śmierdział papierosami. Odsunęłam się od niego odrobinę. Nie chciałam żeby to zauważył więc starałam się to zrobić dyskretnie.
-Nie bój się, nie gryzę - kurwa, widział. Jego głos był ciężki a zarazem taki lekki. Mogłoby się go słuchać bez przerwy. Spoglądając na niego zauważyłam, że jego oczy są dziwnie przerażające. Były ciemne, za ciemne i miały jakiś dziwny blask. Nigdy czegoś takiego nie widziałam, wygląda jak z innej planety.
-Nie lubię zapachu papierosów, sorry. - mówiąc to wciąż spoglądałam w jego oczy, były takie hipnotyzujące. Zastanawiając się chwilę już wiedziałam kim on jest.
-A więc znalazłaś mnie, słucham, co masz mi do powiedzenia? - moje ciało zesztywniało, oczy zrobiły się większe jakby miały zaraz wypaść z oczodołów, miałam wrażenie, że serce mi stanęło na chwilę. Jak? Jak to możliwe, że on wiedział jakie mam zamiary wobec niego? Przecież ja jedynie o tym pomyślałam, nikomu nic nie mówiłam, bo komu jak nikogo tu nie znam. Ten człowiek mnie przerażał.
-Skąd wiedziałeś, że Cię szukam? - po chwili i stłumionej już palpitacji serca zadałam mu to intrygujące pytanie. Ciekawość co na to odpowie była silniejsza niż myśl by puścić się w długą i jak najszybciej znaleźć się w domu.
Chłopak zmarszczył czoło a swoją lewą dłoń ścisnął w pięść tak mocno, że można było policzyć każde ścięgno.
-Ja wiem w tym mieście wszystko, co każdy czuje w danej chwili i myśli, więc następnym razem nie zadawaj mi zbędnych pytań. Na każde będę znał odpowiedź. Dziwi mnie jedynie to, że Ciebie i Pauline nie mogę za cholerę przejrzeć.
Czytał w myślach? Ten człowiek jest jakimś psychopatą. Co ta Pauline w nim widziała, dar zaglądania w myśli nie przychodzi od tak. Wolałabym być sama niż mieć takiego przyjaciela u boku. Ale chwila. Następnym razem?
-Wolałabym żeby tego następnego razu nie było i może lepiej by było gdybyś nie śledził Pauline a jeśli już to robisz Ty zjebany desperacie to mógłbyś wyjaśnić jej co się takiego stało, że zerwałeś z nią kontakt, bo dziewczyna teraz siedzi w domu i śpi ze zmęczenia po wszystkich łzach jakie przez Ciebie wylała! - kończąc moje opierdalanie typa poczułam się lżej, jakby wszystko co czułam do tej pory na tej ławce upłynęło. Teraz została mi tylko satysfakcja. Jego mina zrzedła. Obrócił głowę w drugą stronę, księżyc świecił prosto na niego, miał idealne rysy twarzy a jego oczy zaczęły błyszczeć jeszcze bardziej. Wyglądał jak jakiś grecki Bóg Adonis, czy jakoś tak.
-Płacze? Yhhh, nie rozumiesz co się dzieje. Wracaj do domu.
Chłopak wstał z ławki i poszedł w kierunku z którego przyszedł. Wydawał się być zmartwiony. Może jednak nie zmienił się aż tak bardzo skoro wieść o stanie Pauline go tak zaniepokoiła. Jak na razie wiem jedno, coraz bardziej ten gość odbiegał mi od normalnego człowieka.

-Dziewczyno! Gdzieś Ty się podziewała?! - mogłam się domyślić, że tak właśnie zostanę przywitana w domu.
-Uspokój się, poszłam się przejść, musiałam sobie parę rzeczy przemyśleć, a Ty jak się czujesz?
-Nie odbiegaj od tematu, jest prawie północ a Ty nie znając miasta poszłaś się przejść? Dzwoniłam do Ciebie setki razy, dlaczego nie odbierałaś telefonu?
Wyciągnęłam iphona z kieszeni. Fuck! 23 nieodebrane połączenia!
-Miałam wyciszony telefon, wybacz. Nic mi nie jest, uspokój się Pauline - widać, że dziewczyna trochę się uspokoiła lecz po jej minie dało się zauważyć, że wciąż jest zła - Jak się czujesz?
Blondynka obróciła się i poszła w kierunku kuchni.
-Napijesz się czegoś? - zapytała totalnie zlewając moje pytanie.
-Tak, herbata malinowa powinna być ok.
-Już się robi.
Posłała mi wymuszony uśmiech wyciągając kubki z szafki. Nie musiałam zadawać jej więcej pytań o jej samopoczucie, wyglądała na przybitą i pewnie tak samo się czuła. Zastanawiało mnie to czy mam jej powiedzieć o moim spotkaniu z Zaynem, czy lepiej siedzieć cicho i wyjaśnić jej to wszystko jak będzie w lepszym stanie. Jak na razie wolałam to przemilczeć.
-A gdzie byłaś na tym spacerze co?
-Żeby się nie zgubić chciałam obejść nasze osiedle, kurde, nie wiedziałam, że one jest takie ogromne! Doszłam do piekarni "Sweet cookie" i wróciłam do domu, tyle.
Nie mogłam patrzeć Pauline w oczy, wiedziałaby, że coś kręcę. Pamiętam jak przechodziłam koło tej piekarni, ale gdybym powiedziała, że poszłam o wiele dalej znów by się na mnie wydarła.
-Moja mama tam pracowała, po śmierci mojego taty zamknęła się w sobie i nawet nie dzwoniąc, że jej nie będzie w pracy po prostu zostawała w domu. Przez to musieli ją zwolnić.
-A dzwoniłaś do niej po przyjeździe tutaj?
-Oczywiście, że nie. To ona do mnie zadzwoniła jak Ty poszłaś na spacer. Powiedziała, że radzi sobie świetnie, że jak będziemy chciały możemy jeszcze w te wakacje przylecieć do Miami.
-Z przyjemnością - uśmiechnęłam się i upiłam łyk gorącego napoju wciąż odwracając wzrok.

~Pauline~

Alex zachowywała się jakoś dziwnie. Kiedy chciałam na nią spojrzeć odwracała wzrok w drugą stronę. Znałam ją na tyle dobrze i wiedziałam, że to nie był zwykły spacer. Coś musiało być na rzeczy. Dziewczyna mówiła mi wszystko, dlatego nie chciałam wyciągać z niej niczego, czekałam na jej ruch. 
-Wiesz, myślałam, że może wyszłybyśmy dziś na jakąś imprezę, chcę jakoś oderwać się od tych głupich myśli, najebać się i bawić się w najlepsze, co o tym myślisz? - Po minie Alex moja propozycja chyba się jej spodobała. 
-Jasne, ale czy nie jest za późno? jest już północ.
-Coś Ty, w Londynie o tej porze rozkręcają się najlepsze imprezy! Choć na górę się przebierzemy, bo wyglądamy jak jaskiniowce, szczególnie te fryzury.
Patrząc się przez chwilę na siebie wybuchłyśmy śmiechem. Już prawie zapomniałam co to jest.

-Jesteś gotowa?!
-Tak, możemy iść, i jak wyglądam?
-Pauline, wyglądasz rewelacyjnie, powyrywasz dzisiaj sobie parę dupeczek!
-Patrząc na Ciebie myślę, że razem nieźle zawojujemy.

Za niecałe 20 minut byłyśmy w klubie. Mieli tutaj całkiem niezłe brzmienie. Głośna muzyka to właśnie to co uwielbiałam. Alex ten klimat też się bardzo spodobał. Przeważnie gustowałyśmy w podobnych rzeczach, więc nie było problemu w pożyczaniu sobie nawzajem swoich ubrań czy płyt.
Ludzi było na prawdę bardzo dużo, każdy agresywnymi ruchami poruszał się po parkiecie. Wszyscy wyglądali już na nieźle wciętych. Alkohol robił swoje. Razem z Alex podeszłyśmy do barku zamawiając naszego ulubionego drinka, mojito. Po odebraniu zamówienia poszłyśmy szukać jakiegoś wolnego stolika. Wyzwaniem było przejść przez tłum rozwścieczonych ludzi bez rozlania napoju, do stolika doszłyśmy z pół pełnym naczyniem. No nic. Z każdym kolejnym łykiem drinka coraz bardziej kręciło mi się w głowie. Właśnie tego potrzebowałam. Głośnej muzyki, zero rozmyślań i lekkiej utraty równowagi. Towarzyszka wyciągnęła mnie na parkiet. Tańczyłyśmy tak przez dobre pół godziny. Nogi powoli same niosły mnie do stolika by chwilę odpocząć. Alex została jeszcze na parkiecie. Pulsująca krew w mojej głowie była z lekka denerwująca. Moja przyjaciółka zniknęła mi z oczu a ja zostałam zupełnie sama. Po chwili podeszło do mnie jakichś czterech typów pytając się czy wszystko ze mną w porządku, ja jedynie melancholijnie skinęłam głową, że wszystko gra. Widziałam wszystko jak przez mgłę, lecz moich nowych towarzyszów widziałam dokładnie. Wyglądali jakby mieli jakąś aurę. Wszystko wkoło było rozmazane prócz nich. Ich skóra była jasna jak puszysty śnieg lecący z nieba. Ich oczy błyszczały jak jedyna gwiazda na niebie a włosy ułożone były nienagannie. Nagle za ich plecami pojawił się kolejny chłopak. Tego nie musiałam opisywać, dobrze wiedziałam kim on jest..


Jestem z rozdziałem 2:) Mam nadzieję, że Wasza ciekawość choć w małym stopniu się zwiększyła co do dalszej części opowiadania :D 
Jak tam po Sylwestrze? Wszyscy się dobrze bawili? :)
Kolejny rozdział powinien pojawić się już niebawem, muszę tylko jakoś go zakończyć :)
To tyle z mojej strony, życzę przyjemnego czytania i dzielcie się opiniami w KOMENTARZACH :)

P.S. polecam również blogi: http://let-us-fight-for-our-love.blogspot.com/ oraz http://thisdarknessinsideme.blogspot.com/ NAJLEPSZE! :)