~Alex~
Po tej akcji pod domem chłopaków coraz bardziej uświadamiałam sobie, że jednak z moją głową może być wszystko w porządku. Czy ta cała sprzeczka musiała być powodem tego żeby odwieść nas do domu i zrezygnować ze spotkania? Nie wydaje mi się. I jak tu nie być ciekawym tego wielkiego sekretu? Tylko jakiś ponurak by się tym nie przejął. Na szczęście ja i Pauline do takich nie należałyśmy. Widać było, że ona też dostrzega jakieś dziwne sytuacje jakie dzieją się gdy tylko jesteśmy w pobliżu chłopaków. Może jednak da się namówić na to by bardziej zagłębić się w sprawy chłopców.
-Widziałaś to? Co to miało być? - gdy Zayn już odjechał weszłyśmy do domu z pełną głową pytań, pierwsza zaczęła Pauline.
-Mówiłam Ci, że z nimi jest coś nie tak. Nie wiem jak Ty, ale ja za wszelką cenę muszę się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi.
-Wiesz..chyba jednak się skuszę na tą Twoją wcześniejszą propozycję. To się zaczyna robić coraz bardziej popierdolone. Napijesz się herbaty? - dziewczyna starała się zmienić temat żeby na razie o tym nie myśleć.
-Z chęcią. Ostatnio nawet myślałam czy to nie nasza wina. Ta cała akcja z Twoim zniknięciem którego nie pamiętasz, a teraz to. - nie dawałam za wygraną, chciałam wiedzieć co Pauline sądzi o tym wszystkim tak na prawdę.
-Nie wiem, może to głupie, ale przez głowę nawet przeszła mi taka myśl... że oni są jacyś nawiedzeni przez demony, ale niee...to głupie.
-O tym nie pomyślałam, ale to byłoby bardzo prawdopodobne - słowa Pauline bardzo mnie zszokowały. Było wiadomo, że myślała o tym wszystkim tak samo jak ja.
-Jak na dzień dzisiejszy mam dość rozmyślań o tym, chcę teraz położyć się i odpocząć.
-Jasne, ja teraz idę się odświeżyć - odstawiłam herbatę i poszłam do łazienki.
Pod prysznicem starałam się odprężyć i pomału zebrać myśli. Zastanawiało mnie co u mamy, jak się czuje i co u niej w ogóle słychać. W końcu wyszłam z kabiny, w której siedziałam dobrą godzinę, wytarłam się porządnie ręcznikiem a drugim zawinęłam sobie włosy, ubrałam szlafrok i poszłam do pokoju. Ze sterty ubrań, które leżały na ziemi wygrzebałam telefon i wybrałam kontakt: Mama. Po drugim sygnale usłyszałam tak bardzo znany mi głos.
-Halo?
-Hej mamusiu, co u Ciebie słychać, wszystko w porządku?
-Córciu, jak miło, że dzwonisz, tak dawno nie rozmawiałyśmy, u mnie wszystko w jak najlepszym porządku, mów lepiej co u Ciebie kochanie? - potok miłych słów spowodował uśmiech na mojej twarzy.
-Jest cudownie, codziennie chodzimy z Pauline na długie spacery, poznałam wielu nowych ludzi i jestem bardzo szczęśliwa! - kłamałam jak tylko potrafiłam, dobrze, że matka mnie teraz nie widziała, bo na pewno odkryłaby, że ściemniam.
-Cieszę się niezmiernie, a kiedy macie zamiar mnie tu odwiedzić? - lekko załamanym głosem kobieta zapytała z nadzieją, że już niedługo się zobaczymy.
-Myślę, że już niebawem, zobaczymy po ile stoją bilety do Miami, no i musimy jeszcze z Pauline znaleźć jakąś pracę.
-Tęsknię za Tobą córeczko, chciałabym Cię już mieć obok siebie choć na chwilę. - mama zaczęła płakać i mnie również napływały łzy do oczu, w Miami nie miałam problemów z jakimiś dziwakami, życie było jak z bajki, gdybym wiedziała, że tak to się wszystko potoczy i co tu zastanę w życiu nie zgodziłabym się by tu przyjeżdżać.
-Zobaczymy się już niedługo, obiecuję Ci to.
-Mam taką nadzieję, trzymam kciuki abyście znalazły pracę kochanie! Do zobaczenia.
-Cześć mamo.
Po tej rozmowie uświadomiłam sobie, że jestem tu zupełnie obca i niepotrzebna, poza Pauline tak na prawdę nic mnie tu nie trzyma. Nie mam ochoty na żadne studia, choć wiem, że moja przyszłość byłaby łatwiejsza gdybym je skończyła. Tęskniłam za mamą, za domem, za moimi znajomymi. Brakowało mi tych widoków na plaże i ciepłego powietrza. Coraz częściej myślałam o powrocie do domu. Z rozmyślań wybiła mnie Pauline.
-Masz gościa - oświadczyła dziewczyna po czym otworzyła szerzej drzwi a za jej plecami stał Louis lekko przestarszony.
-Mogę wejść? - zapytał. W tamtej chwili nie chciałam z nikim rozmawiać, choć z jednej strony może to i dobrze, że przyszedł, po ostatniej rozmowie z nim mój stan psychiczny się poprawił, może tak będzie i tym razem.
-Jasne, wchodź.
Pauline wpuściła Louisa do środka po czym zamknęła drzwi i w pokoju byliśmy już tylko we dwójkę.
-Po co przyszedłeś? - ton mojego głosu wyszedł jakoś ponuro choć nie miałam zamiaru tak tego ująć.
-Chciałbym Ci wyjaśnić tą całą sytuację przed domem..wiesz..
-Louis, kurde, serio nie mam siły już wysłuchiwać tych waszych wyjaśnień, nie wtrącam się w Wasze sprawy, bo jak sam ująłeś, moja wścibskość i tak wystarczająco namieszała Wam w życiu, a teraz sam przychodzić i chcesz mi wtykać jakieś bzdurne kłamstwa w które i tak nie uwierzę. Nie mogę wiedzieć kim jesteście i co się dzieje wokół Was więc nie chce zagłębiać się w Wasze sprawy..sam mówiłeś, że dowiem się wszystkiego w swoim czasie! - wybuchnęłam, nie mogłam powstrzymać się od monologu a przecież wcale tak nie myślałam, chciałam wiedzieć o co chodzi ale musiałam się po prostu wyżyć, a Louis akurat był pod ręką i trafił w nieodpowiedni moment. Miałam nadzieję, że rozmowa z nim mnie jakoś rozluźni. Nie udało się.
-Alex..żałujesz, że nas poznałaś?
-Tak, nawet nie wiesz jak bardzo tego żałuję!
-Rozumiem.
Chłopak odwrócił się i wyszedł z pomieszczenia. Do oczu znów napłynęły mi łzy. Może to i dobrze się stało..muszę oderwać się od tego wszystkiego. Nie myśląc długo wyciągnęłam spod łóżka laptopa, weszłam na stronę ze sprzedażą biletów lotniczych i zamówiłam bilet z terminem na za dwa dni. W końcu będę w domu i wyrwę się od tych problemów. Wszystko co złe zostawię tutaj.
~Pauline~
Louis wyszedł z domu trzaskając za sobą drzwi. Kurde, co tam się stało, że wybiegł taki nabuzowany. Albo to Alex puściły nerwy albo Lou powiedział jej coś co mogło ją wkurzyć i wygoniła go z pokoju. Był jeden sposób by się tego dowiedzieć.
-eeej, mogę wejść? - uchyliłam drzwi od pokoju dziewczyny zerkając do środka.
-wchodź. - wow, to zabrzmiało trochę groźnie, teraz żałuję, że tu przyszłam, lecz gdy zauważyłam, że dziewczyna płacze zmieniłam diametralnie zdanie.
-Kochana, co się stało? Co on Ci takiego powiedział? - usiadłam obok niej, Alex siedziała po turecku na środku łóżka spoglądając na zamkniętego laptopa przed sobą.
-Za dwa dni lecę do mamy do Miami.
-Oo, to bardzo dobry pomysł, odpoczniemy sobie w końcu od tego wszystkiego.
-Nie rozumiesz, lecę tam sama, zamówiłam jeden bilet, dla mnie, Ty tu musisz zostać.
-Czy chcesz mi powiedzieć, że nie wrócisz już do Londynu? - byłam w szoku, chciała mnie tu zostawić samą? Nie mieściło mi się to w głowie.
-Na dzień dzisiejszy NIE. Muszę stąd wyjechać, odpocząć, zacząć myśleć racjonalnie. Czuję się jak w jakiejś głupiej fikcji, której nie rozumiem.
-Jasne, wszystko rozumiem. Ok, idę do siebie.. - nie miałam ochoty dłużej z nią siedzieć, czy ona nie rozumie, że mi też jest z tym ciężko i też nie potrafię sobie z tym poradzić? To najlepiej zostawić mnie samą i mieć wszystko w dupie.
-Pauline, czekaj..słuchaj, nie zrozum mnie źle, ja po prostu chcę to sobie na spokojnie poukładać, tu nie da się myśleć normalnie a powrót do domu mi ułatwi zrozumieć tą sytuację. Tu nie chodzi o to, że chcę Cię zostawić samą, Ty się tu wychowywałaś i jest Ci prościej niż mnie, ja tu jestem zupełnie obca więc potrzebuję oderwania się od tego miasta. Proszę, postaraj się to zrozumieć.
-Postaram się.
Z jednej strony ją rozumiałam, jest tu nowa i jest jej trudno odnaleźć się w tym mieście i jeszcze te problemy. Lecz z drugiej, kurde, w końcu byłyśmy tu we dwie, mogłabym jej pomóc, a przynajmniej się postarać. Nie znałam jej od tej strony, zawsze była silna i nie dawała się złamać byle przeszkodom. Widać to wszystko ją przerosło.
Postanowiłam zadzwonić do Zayna zapytać się czy wszystko w porządku.
-Hej Zayn, tu Pauline, masz chwilkę?
-Jasne, co się dzieje?
-To właśnie ja chciałam się o to Ciebie zapytać, wszystko gra?
-Hmm, bywało lepiej, ale jest nie najgorzej. Pewnie chcesz wiedzieć czemu odwiozłem Was do domu i wyjaśnić co to za sprzeczka była z Nillem i Harrym tak?
Jak on mnie dobrze znał, strzał w dziesiątkę.
-Zgadza się.
-Zaraz u Ciebie będę - po tych słowach chłopak się rozłączył.
-Jasne, zapraszam - bąknęłam do siebie pod nosem zażenowana kładąc telefon na stoliku nocnym.
Za pół godziny siedziałam już z nim w kuchni, wpatrzeni w siebie czekaliśmy kto z nas zacznie rozmowę.
-Pauline, słuchaj mnie uważnie. Wiem, że domyślacie się, że jesteśmy inni niż ludzie wkoło, te wszystkie dziwne akcje z Tobą i Alex..Twoje zniknięcie było prawdziwe, nie pamiętasz tego, bo Niall o to zadbał, choć nie do końca, bo miałaś zapomnieć jedynie porwanie a nie cały spacer, dlatego wyszła taka afera z Alex, ona wcale nie zwariowała. W tym mieście mogę przejrzeć myśli każdego, prócz Ciebie i Twojej przyjaciółki. To jest takie męczące a zarazem dziwne, bo nigdy się z tym nie spotkałem. Dlatego tyle zamieszania jest wtedy kiedy zjawiacie się obok nas, po prostu blokujecie jakoś moją zdolność i nie potrafię przejrzeć wszystkiego. Dokładnie nie mogę Ci ujawnić kim jesteśmy, bo to by było niebezpieczne, a jak już Ci wcześniej mówiłem zależy mi na Twoim bezpieczeństwie, Twoim i Alex. Wiesz tyle ile powinnaś i nie drąż tematu, jeśli to będzie możliwe dowiesz się więcej, ale nie w tym momencie. Nie chcę Cię stracić dlatego mówię Ci to żebyś mi nigdzie nie uciekła, bo tego bym nie zniósł.
Cholera, jakie porwanie? Dlaczego nie mogę sobie nic przypomnieć? I o jakich zdolnościach on mówi? To wszystko zaczęło mnie przerażać coraz bardziej. Kim stał się mój kochany Zayn?
-Mam tylko jedno pytanie, mogę?
-Jasne.
-Czy wy jesteście ludźmi? - widać, że to pytanie wytrąciło go z równowagi, do tego stopnia, że wstał z krzesła i zaczął chodzić wzdłuż kuchni z rękoma za głową.
-Pauline, powiedziałem Ci wystarczająco dużo, sam nie wiem czy nie będę miał przez to problemów, dlatego odpuść proszę i zrozum...nie mogę.
Boję się. Tak bardzo się boję. Nie odpowiedział przecząco na moje pytanie czyli coś musiało być na rzeczy. Teraz to i ja myślę o odpoczynku na Miami z dala od tych...potworów.
-Teraz muszę już iść, będę dzwonił ok?
Wydusiłam z siebie tylko yhym, po czym chłopak dodał żebym się nie martwiła i że się wszystko ułoży, później wyszedł a ja zostałam w kuchni sama bijąc się z myślami.
-No co Ty? Ale wiesz, to dobrze, że powiedział aż tyle, zależy mu na Tobie więc prędzej czy później się wszystkiego dowiemy. Choć teraz jest mi głupio...
-Dlaczego, co się stało?
-Gdy ostatnio był u mnie Lou, powiedziałam mu, oczywiście w złości, ale wcale tak nie myślę, że żałuję, że ich poznałam i mam dość tego wszystkiego co się wkoło dzieje.
-Myślę, że powinnaś się z nim spotkać i wszystko wyjaśnić, przecież widzę, że nie jest Ci obojętny.
-Może masz i rację. Wiesz, gdy jest blisko czuję się jakbym go znała od piaskownicy, wzbudza we mnie same pozytywne emocje, choć ostatnio mu to nie wyszło.
-Zadzwoń, wyjaśnij i po sprawie - uśmiecham się do przyjaciółki serdecznie, dobrze, że już się uspokoiła i można z nią normalnie pogadać - a co do Twojego wyjazdu, to nadal masz zamiar zostać w Miami na zawsze? - liczyłam na przeczącą odpowiedź.
-Zastanawiam się jeszcze, jeśli uda mi się jakoś dogadać z Louisem i jeśli powie mi to samo co Tobie Zayn to myślę, że wyjazd do domu będzie tylko odpoczynkiem.
-Trzymam kciuki żeby wszystko się udało, tęskniłabym za Tobą - zrobiło mi się smutno, nawet zbierało mi się na płacz lecz udało mi się powstrzymać łzy.
-A myślisz, że ja za Tobą nie? Nie martw się, niedługo się spotkamy, a ja chyba muszę zacząć się pakować, jutro już wylatuję.
-Słuchaj, może to głupi pomysł, ale...jeśli już uda Ci załagodzić tą sytuację z Lou to może zabierz go ze sobą do Miami, wiesz..zbliżycie się do siebie i takie tam - składając tą propozycję dziwnie zrobiło mi się ciepło na sercu, nawet moje policzki przybrały różowych barw.
-Nie wiem czy to jest dobry pomysł, przecież prawie go nie znam i nie wiem czy on odwzajemnia to samo co ja, będzie mi wstyd gdy odmówi i nie spojrzę mu już nigdy w oczy - Alex posmutniała.
-Moim zdaniem kto nie ryzykuję ten nie pije szampana! Powinnaś się porwać uczuciom i wziąć to w swoje ręce kobieto - kibicowałam tej dwójce z całych sił, pasowali do siebie i przykro by było gdyby nic z tego nie wyszło.
-Pauline, chciałam odpocząć od tego wszystkiego, od nich, a proponujesz mi żebym zabrała jednego dziwaka ze sobą? Sama nie wiem, nie chcę bujać w obłokach, może po moich ostrych słowach zmienił o mnie zdanie i już nie chce mnie znać, pierw muszę się spakować i gdy będę gotowa to do niego zadzwonię, ok?
-Oczywiście. A co do Louisa to sama mówiłaś, że wzbudza w Tobie same pozytywne emocje, może właśnie on sam pomoże Ci poukładać myśli - uśmiechałam się do niej w stylu cwaniaczka żeby ją trochę rozluźnić i rozbawić lecz ona wydawała się jeszcze trochę spięta - i nie denerwuj się już, idź się pakuj i dzwoń zakochańcu.
-Ej, tylko bez takich - tym razem udało mi się poprawić jej humor.
~Alex~
Może rzeczywiście Pauline miała rację. Przecież nie będę oszukiwać samej siebie, Louis podoba mi się strasznie i z każdym naszym kolejnym spotkaniem to uczucie staję się silniejsze. Na wyjazd jestem już spakowana, Pauline mówiła żeby zaryzykować tak? To skoro trzeba ponieść się emocjom zamówię jeszcze jeden bilet na jutrzejszy lot, jeśli Lou odmówi po prostu zabierze się ze mną Pauline, proste.
Dochodzi godzina ósma wieczorem, nie mogę odwlekać tego telefonu w nieskończoność, przecież jutro w południe wylatuję, nie ma na to czasu, pod wpływem chwili chwytam za telefon, wybieram numer chłopaka i wciskam zieloną słuchawkę. Serce waliło mi tak mocno jakby miało zaraz wyskoczyć z klatki piersiowej. Po trzecim sygnale Lou odbiera telefon.
-Hej Louis, z tej strony Alex, wiem, pewnie nie chcesz mnie teraz słyszeć, ale chciałabym Ci coś wytłumaczyć, mogę zająć chwilę? - tempo bicia serca stopniowo spadało a ja liczyłam na łagodną rozmowę bez spięć.
-Słucham Cię.
-Jest mi strasznie głupio po ostatniej akcji u mnie w domu, ja wcale nie żałuję, że Was, że Ciebie poznałam, tak na prawdę nic lepszego nie mogło mi się w życiu przytrafić, nie znamy się długo, ale mam wrażenie, że jesteś dla mnie kimś bardzo ważnym i nie chcę żeby mój niewyparzony jęzor wszystko skreślił. Wybaczysz mi po raz drugi? - chłopak tylko lekko wzdychnął po czym powiedział:
-Nie potrafię się na Ciebie gniewać, myślę, że to już powinnaś zauważyć, nie ma o czym mówić, uznajmy, że tego nie było ok?
Oj, taaak! Właśnie tego od niego oczekiwałam! Jaki on jest cudowny.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, teraz będę mogła spać spokojnie. Dziękuję.
-Przecież nie masz za co. Masz może czas jutro by się spotkać?
-No właśnie i tu pojawia się pewien problem..
-Co się stało? - w jego głosie było słychać zainteresowanie.
-Jutro wylatuję do Miami, do mamy i...- przerwałam.
-I?
-Mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia.
-To znaczy?
-Dziwnym trafem mam wolny bilet a Pauline nie może lecieć i pomyślałam sobie, że.. - chłopak nie pozwolił mi dokończyć.
-Jasne, że z Tobą polecę, przyda nam się trochę relaksu. - Tego się w ogóle nie spodziewałam, to było prostsze niż myślałam, a nawet nie dokończyłam zdania, i jak go tu nie lubić? Razem śmialiśmy się do telefonu.
-Serio? To pakuj się i jutro bądź u mnie o dziesiątej, na dwunastą mamy wylot.
-W takim razie do jutra.
-Do jutra Lou.
W tamtej chwili byłam najszczęśliwszą dziewczyną na świcie! Wracałam do domu i zabierałam ze sobą ... ukochanego?
-Uważajcie tam na siebie, gdy tylko wylądujecie od razu do mnie zadzwoń, żebym się nie martwiła dobrze? - zawsze kochana i troskliwa Pauline.
-Nie martw się, na pewno zadzwonię, ale już musimy się zbierać, zaraz mamy samolot, trzymaj się kochana, za dwa tygodnie się widzimy.
-No cześć, trzymaj się Lou. - dziewczyna przytuliła się mocno tak jakby nie chciała mnie wypuszczać z domu, machnęła zgrabnie ręką gdy wyjeżdżaliśmy z podjazdu i już jej nie było.
-Ale jestem szczęśliwa wiesz? Zobaczę w końcu mamę no i spotkam się ze znajomymi, w końcu zaczyna się jakoś układać.
-Miło patrzeć jak się w końcu uśmiechasz, masz bardzo ładny uśmiech - to było na prawdę bardzo miłe co mówił Louis, był taki kochany, a ja z minutę na minutę lubiłam go coraz bardziej.
-Nie mów tak, bo mnie zawstydzasz.
-Nie masz co się wstydzić, przed prawda nie można się kryć, więc mówię jak jest.
-Więc dziękuję.
-W ogóle czemu zaproponowałaś mnie ten wyjazd? - to pytanie było bardzo dziwne, przecież to chyba oczywiste, że z nim najlepiej się dogadywałam no i podobał mi się czego najwyraźniej nie zauważył.
-Serio chcesz wiedzieć?
-Tak, zależy mi na tym.
-Lubię Cię, i to nie tak jak zwykłego kolegę, tylko wiesz.. - chłopak tylko uśmiał się i powiedział:
-Dobrze, że czujemy do siebie to samo, bo ja w temacie uczuć nie jestem wylewny.
Wow! Czyli ja też mu się podobam! W duszy cieszyłam się jak małe dziecko i nagle poczułam jego dłoń na mojej, a serce waliło mi jak oszalałe.
-Przyjemną masz skórę.
-Myślę, że tyle komplementów w tak krótkim czasie to przesada - roześmialiśmy się razem a resztę drogi na lotnisko przemilczeliśmy.
Godzinę później siedzieliśmy już w samolocie i czekaliśmy na wylot. Wpatrując się w obraz za oknem rozmyślałam co dalej ze mną będzie. Może Louis i cała reszta byli jacyś niebezpieczni i tylko udają takich miłych żeby zbliżyć się do mnie i Pauline gdy tylko będzie okazja. Ja tu z nim sama a Pauline tam. Po całym ciele przeszły mnie dreszcze. Nie chciałam w to wierzyć, czasem wyolbrzymiałam sobie wszystko.
-No to startujemy - po długiej ciszy chłopak zaczął rozmowę.
-Taa.
-Stało się coś? - Lou spojrzał na mnie ze skrzywionym wyrazem twarzy, choć i to nie spowodowało, że przestał wyglądać jak grecki Bóg.
-Nie, tylko trochę się boję.
-Mogę wiedzieć czego?
-Tego, że może nam nie wyjść i że stracę Cię na zawsze, szczerze mówiąc to nie znamy się za dobrze i jeszcze ta Wasza tajemnica..
-Powiem Ci tak, jeśli nam wszystko wyjdzie i przeżyjemy razem najlepszy okres naszego życia i jeśli podejmiesz pewną decyzją której nie mogę Ci w tej chwili zaproponować to o wszystkim się dowiesz, obiecuję.
Wybąkałam tylko: - dobrze. po czym odwróciłam się w drugą stronę i zasnęłam.
Więc jestem z rozdziałem 6! Ten akurat może nie trzyma w napięciu jak ostatnie, ale w końcu jakiś musi się dobrze skończyć :D Liczę na komentarze, bo pamiętajcie, że Wasze opinie to większa motywacja na kolejne rozdziały także do dzieła ludzie!
P.S. Jak po powrocie do szkoły? Nie chce się co? Ja do 22 lutego jeszcze w pracy, ale od 24 zaczynam szkołę, choć tak bardzo mi się nie chce. Powodzenia i wytrwania do końca! ;D