~Pauline~
Okna samochodowe były otwarte na oścież, było tak gorąco, że wiatr wlatujący do pojazdu był prawie nieodczuwalny. Miałam na sobie krótkie jeansowe spodenki, czarną bokserkę a na nogach ulubione, znoszone conversy. Wzięłam ze sobą parę cieplejszych rzeczy, gdyż wiedziałam, że tam gdzie jadę słońce pojawia się rzadko. Moim celem był Londyn. Miejsce gdzie mieszkałam przez kilkanaście najlepszych lat mojego życia. Wszystko się zmieniło gdy zmarł mój ojciec, moja mama była na prawdę w ciężkim stanie przez to co się stało i gdy postanowiła, że przeprowadzimy się do Miami, mimo, że chciałam całym sercem zostać w Londynie, rozum nakazywał mi wspierać matkę w tych ciężkim okresie.
W Miami było lepiej niż się spodziewałam, w liceum poznałam świetnych ludzi, w tym moją najlepszą na świecie przyjaciółkę Alex. Byłyśmy niemalże nierozłączne. Z mamą miałyśmy mały domek na plaży. Zbytnio nie przepadałam za słońcem, może dlatego, że w Londynie prawie go nie ma, ale szło się do tego przyzwyczaić. Tęskniłam za domem, za przyjaciółmi, szczególnie za Zaynem, z którym się prawię nigdy nie rozstawałam na dłużej, jest mi z tym bardzo ciężko, choć myślę, że on przeżywał to bardziej niż ja. Na początku często korespondowaliśmy ze sobą, z biegiem czasu, nasz kontakt zanikł. Dzwoniłam do niego wiele razy, lecz on nie odbierał, więc powoli dałam sobie z tym spokój. Nie powiem, było mi bardzo źle z tym, że straciłam przyjaciela, który wiele dla mnie znaczył, lecz tłumaczyłam to sobie brakiem czasu z jego strony bądź natłokiem pracy.
Od zawsze marzyłam o studiach na University College London. Byłam szczęśliwa, że Alex chciała tam studiować razem ze mną. Minęło dużo czasu od śmierci taty i mama czuła się już znacznie lepiej, na tyle, żeby zostać w Miami sama, popierała mój pomysł o powrocie do Londynu, byłam jej za to niezmiernie wdzięczna. Nie tracąc czasu, razem z Alex złożyłyśmy papiery do szkoły. Minęło sporo czasu zanim odesłali wiadomość o naszym przyjęciu. Byłyśmy najszczęśliwszymi dziewczynami na ziemi! Nie dość, że wracam do ukochanego miejsca to jeszcze będę studiować na wymarzonej uczelni z moją najlepszą przyjaciółką, w tamtej chwili nic więcej nie potrzebowałam do szczęścia.
~Alex~
Odkąd poznałam Pauline, nie powiem, moje życie zmieniło się odrobinę. Jest ona trochę inną osobą niż typowe outsidery w mojej szkole. Nie przeszkadzało mi to zbytnio. Mimo, że jest osobą skrytą, tajemniczą polubiłam ją niezmiernie. Czułam się tak jakbym znalazła siostrę, dla której mogłabym zrobić wszystko. Przed poznaniem Pauline, czułam się samotna, mimo, że miałam kochających rodziców, a w szkole paru dobrych znajomych, wiedziałam, że brakuje mi prawdziwej przyjaźni.
Mieszkałam w centrum Miami, moje kontakty z rodzicami było na prawdę bardzo dobre. Nigdy się nie kłóciliśmy, nawet o głupi pilot od telewizora. W szkole nigdy nikomu nie podpadłam. Nigdy nigdzie nie wychodziłam, nie lubiłam imprez, moje najlepsze miejsce było w domu, tam czułam się najlepiej. Nie ukrywam, że przeprowadzka do Londynu była dla mnie sporym wyzwaniem, ale wychodziłam z takiego założenia, że wiecznie nie będę na garnuszku rodziców. Musiałam się w końcu usamodzielnić a wsparcie Pauline bardzo mi w tym pomogło.
-I co, bardzo zdenerwowana? - z rozmyślań wyrwała mnie Pauline.
-Trochę tak, jak na razie to jestem przerażona, ale staram się myśleć pozytywnie.- odpowiadam jednym tchem.
-Nie przejmuj się, razem damy sobie radę, teraz już nie możemy się wycofać.
Nic nie odpowiedziałam. Moje serce waliło jak młotem, ale starałam się myśleć o moich pierwszych wykładach oraz jak wspaniale będziemy się bawić w te wakacje, myśl ta dawała mi otuchy.
Podróż samolotem minęła mi bardzo szybko na słuchaniu ulubionych piosenek i zajadaniu się ciastkami. Pauline jak to ona przespała cały lot więc nie mogłam liczyć na jej towarzystwo.
Lądując na lotnisku w Londynie czułam się znacznie lepiej. Nie wiem czy to dlatego, że w końcu zobaczyłam to piękne miasto czy dlatego, że zobaczyłam rozradowaną minę Pauline. Nie wiem tego. Czułam się szczęśliwa.
~Pauline~
Czułam się świetnie! Nareszcie wróciłam do tego miejsca, które kochałam całym sercem. Spoglądając na wszystkie znane mi budynki wszystko zaczęło mi przypominać Zayna. Poczułam w moim sercu lekkie ukłucie. W głębi serca miałam nadzieję, że zaraz wyjdzie gdzieś zza rogu, rzuci mi się w ramiona i wszystko będzie jak dawniej. Lecz była to rzecz mało prawdopodobna. Nigdy nie zrozumiem tego co się między nami zmieniło. Nie miałam jednak teraz siły na rozmyślaniu o tym.
Na taksówkę nie musiałyśmy długo czekać, zawsze komunikacja miejska w Londynie działała sprawnie. Po upływie 15 minut byłyśmy już pod moim domem. Nic się tu nie zmieniło, wciąż te same żółte ściany, choć na dachówce pojawił się zielony mech. W środku było zimno i ciemno, poczułam, że jednak czegoś mi tu brakuje, dwóch wspaniałych ludzi, ojca i matki. Starałam oswajać się z tą myślą, że poza Alex nie mam tu nikogo.
Poszłyśmy na górę się rozpakować. Ja zajęłam mój stary pokój, a Alex przejęła niewielką sypialnie moich rodziców. Po uporządkowaniu wszystkiego postanowiłyśmy pójść do sklepu uzupełnić zapasy w lodówce, która oczywiście świeciła pustkami. W miejscowym sklepie też dużo się nie zmieniło. Pamiętam jak przychodziłam tu z ojcem...ale chwila! Obiecałam, że nie będę rozdrapywać dawnych ran, muszę zacząć nowy rozdział w moim życiu.
-To co bierzemy? - zapytałam Alex by jak najszybciej pozbyć się uciążliwych myśli - jestem pewna, że będziesz chciała zacząć od regału ze słodyczami - zachichotałam.
-Czytasz w moich myślach - odpowiedziała, szczerząc się szeroko.
Wybierałam właśnie moje ulubione ciastka, gdy nagle ktoś wpadł na mnie przez co prawie się przewróciłam.
-Kretynie! Uważaj jak cho.. - urwałam, gdyż uświadomiłam sobie, że mężczyzna, który właśnie na mnie wleciał to... Zayn! Wpatrywał się we mnie ciemnymi tęczówkami, po czym bez słowa obrócił się na pięcie i zniknął mi z oczu. Wyglądał... dość dziwnie, wręcz przerażająco. Pobladł, a z jego oczu zniknął dawny blask. I dlaczego minął mnie bez słowa? Może mnie nie rozpoznał? Nie zmieniłam się zbytnio, jedynie włosy mi troszkę podrosły. Nagle zza regału wyłoniła się Alexandra, trzymając w rękach różne produkty.
-Myślę, że starczy - powiedziała z uśmiechem, lecz gdy zobaczyła mój wyraz twarzy jej także się diametralnie zmienił - ej, Pauline, co jest?
-Nie, nic nic, zamyśliłam się tylko, możemy iść do kasy - mruknęłam niewyraźnie po czym posłałam jej blady uśmiech.
W domu poupychałyśmy wszystkie produkty w szafkach. W planach miałyśmy odpocząć trochę po podróży, więc włączyłyśmy sobie jakąś komedie sadowiąc się na kanapie. Tak na prawdę w ogóle nie mogłam skupić się na filmie, gdyż przed oczami miałam nowe oblicze Zayna. Przypominając sobie jego agresywny wzrok wpatrujący się we mnie wstrząsały mną dreszcze. Powinnam o tym jak najszybciej zapomnieć..
Nazajutrz, jak każdego ranka, poszłam pobiegać. Założyłam moje ulubione adidasy i wyszłam z domu słuchając mocnego rocka w mojej mp3. Zaczęło kropić, ulice miasta były o dziwo puste, co parę przecznic przechadzał się jakiś przechodzień mówiąc grzecznie "dzień dobry". Przebiegałam obok ulubionej piekarni mojej mamy, w której zresztą kiedyś pracowała, gdy nagle moim oczom ukazał się ON. Stał oparty o drzewo z papierosem w ustach. Zatrzymałam się na sekundę, moje serce zaczęło bić szybciej, nie wiedziałam czy była to oznaka strachu czy może szczęścia, że znów go widzę. Przez głowę przeszła mi nawet myśl żeby do niego podejść, lecz moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Obróciłam się wciąż spoglądając w przeszywające mnie oczy Zayna. Szłam przed siebie nie mogąc oderwać od niego wzroku. Całą akcję przerwała mi starsza kobieta, która nagle wyłoniła się zza rogu, pytając się mnie o godzinę. Grzecznie odpowiedziałam staruszce i gdy odeszła obróciłam się ponownie aby go zobaczyć, lecz jego już nie było...Lekko zdumiona i wciąż przyspieszonym oddechem wróciłam do domu.
~Alex~
Czekając na Pauline zrobiłam nam śniadanie. Były to jajka z bekonem, które Pauline uwielbiała, szczególnie w moim wykonaniu. Długo nie musiałam na nią czekać. Wpadła do domu jak burza po czym szybko pobiegła do swojego pokoju. Po naszym wypadzie do sklepu cała radość z powrotu do domu z niej wygasła. A przynajmniej było to po niej widać, chyba, że chodziło o coś innego, czego nie chciała mi powiedzieć. Bez dłuższego namysłu poszłam za nią. Zerknąwszy przez uchylone drzwi jej pokoju zauważyłam, że Pauline płacze. Podeszłam do jej łóżka na którym siedziała po czym przytuliłam ją mocno do siebie, pytając:
-Co się stało? Mi możesz wszystko powiedzieć. Widzę, że od jakiegoś czasu jesteś jakaś przybita i zamyślona.
Po jej minie dało się zauważyć, że trafiłam w czuły punkt. Nagle dziewczyna wydusiła z siebie dwa słowa..
-Spotkałam Zayna...
Oto mój pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że nie wyszedł najgorzej. Może nie jestem najlepszą pisarką, ale staram się jak mogę :D Zapraszam do zakładki Bohaterowie, abyście zapoznali się z nimi, wkrótce dodam także opisy. Więcej nie muszę mówić, zapraszam do komentowania. :)
~Ola